W debacie telewizyjnej we włoskiej RAI Matteo Salvini zaproponował, by Włosi zjednoczyli się wokół idei zablokowania cen za energię dla zwykłych rodzin – tak by ustalić ich maksymalny możliwy poziom. W rozmowie pojawił się także wątek nieprzygotowania Italii na problemy energetyczne: chodzi choćby o zaniechanie programu budowy elektrowni nuklearnych, czy odnawialnych źródeł energii. Co jest ciekawego w tle tych dyskusji? Oto przecież przyczyną wszystkiego jest rozpętana przez Rosjan wojna. Ale kwestie konfliktu jako takiego, już się właściwie nie pojawiają. Uwaga zogniskowała się na efektach. Także polityka wewnętrzna skoncentrowała się wokół problemów – ma ona w końcu swoją własną dynamikę konfliktów (w swych generaliach wyglądającą podobnie wszędzie tam, gdzie istnieje demokracja).
Jedynie takie wiadomości, jak te o sukcesach ukraińskich, potrafią się przebić przez szklane ściany zobojętnienia, jakie wyrosły z biegiem czasu. Jednak zdecydowanie występuje jakiś element wyraźnego znużenia tematem. To zapewne dość naturalne, a jednak dla sprawy Ukrainy i jej walki, po prostu niebezpieczne. Wojna toczy się bowiem także w sferze informacyjnej, a „wygranie” opinii publicznej na Zachodzie jest niezbędne dla dalszego wspierania naszych sąsiadów w walce z Rosją.
Dobrze, że premier Morawiecki wybrał się do Kijowa – takie wizyty na nowo wzbudzają zainteresowanie. A jednak to też za mało. Potrzebne jest podejmowanie – przede wszystkim przez media – kwestii wojny z Moskalami. To też jakiś wkład w walkę z kacapskim najazdem.