Według gazety jeden z rosyjskich militarystycznych blogerów ogłosił, że w Rosji „zainaugurowano program, w którym każdy, kto przyprowadzi kolegę, by podpisał wojskowy kontrakt, dostanie 100 tys. rubli (ok. 4,5 tys. zł)”.
„Rzeczpospolita” wskazuje, że pomimo wielkich potrzeb rosyjskiego wojska zaciąg do armii się zmniejsza, a na Ukrainie miesięcznie ginie i zostaje rannych kilka tysięcy żołnierzy.
„Dotychczasowy zaciąg do wojska opierał się na hojności regionów Rosji, które płaciły zaciągającym się jednorazowo ogromne pieniądze. Średnio była to równowartość ponad 90 tys. zł, a w niektórych częściach kraju nawet 130-170 tys. zł. Ale teraz bez uprzedzenia zaczęły zmniejszać wypłaty”
- pisze „Rz”.
Gazeta podkreśliła, że Kreml zamierza zwiększyć liczebność armii poprzez wprowadzenie bardziej surowej dyscypliny, w tym uznawaniem za „samowolkę” oddalenie się przez żołnierza od jednostki na dwa dni, a nie - jak wcześniej - na dziesięć.
Okres jesiennego poboru do armii ma trwać do końca grudnia. Docelowo do armii ma zostać powołanych 135 tys. rekrutów. „Bez wątpienia do końca roku armia inwazyjna otrzyma w ten sposób nie mniej niż kilkanaście tysięcy nowych żołnierzy, co w pełni zastąpi zamierający werbunek ochotników” - napisała „Rz”.
 
                        
        
        
        
         
                         
                         
                         
             
             
             
             
             
            