Nie mamy jeszcze dokładnych badań dotyczących rozkładu głosów poszczególnych mniejszości etnicznych, ale już z pierwszego oglądu wyników widać, że Polacy mieli gigantyczny wpływ na wybory w USA. Realna walka nie toczyła się o wszystkie stany wahające, tylko o tzw. stany Pasa Rdzy – szczególnie Pensylwanię, Michigan i Wisconsin - pisze Tomasz Sakiewicz w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Byłem przekonany, że stany południowe, nawet te wahające, zagłosują za Trumpem. I tak się stało. O wyborach przesądziły owe trzy stany północne. Tak się składa, że są to stany o bardzo dużej liczbie zamieszkałych tam Polaków. W Pensylwanii Trump wygrał około 150 tys. głosów, a mieszka tam przynajmniej 800 tys. osób polskiego pochodzenia. Z zadeklarowanych danych wyborców republikańskich i demokratycznych wynika, że wśród Polaków nastąpiło znaczące przesunięcie na korzyść Trumpa.
Podobnie było w innych stanach. W 2016 r. Polacy w Pensylwanii po raz pierwszy od czasów Ronalda Reagana masowo poparli republikańskiego kandydata i wtedy wygrał Trump. W 2020 r. wstrzymali swoje poparcie (mimo oczywistych zasług Trumpa dla Polski, ale zaważył tu zły PR – wsparcie dla lewicowych ruchów i mediów w Polsce przez ambasadę) i teraz znowu wsparli Trumpa. W naszym interesie jest podkreślanie tej decydującej siły Polaków.