Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Niemcy się już nawet kryją. Przestaną blokować granicę, gdy... zacznie obowiązywać pakt migracyjny

- Krytyka polskich kolegów jest bardzo zauważalna, ale potrzebujemy też zrozumienia dla środków stosowanych przez rząd niemiecki - powiedziała niemiecka europoseł z CDU Verena Mertens. W jej ocenie kontrole na granicach przestaną być potrzebne, gdy zacznie obowiązywać pakt migracyjny.

Imigranci
Imigranci
Zdjęcie ilustracyjne - Pixabay

Kontrole na granicach 

Kontrole na granicach w strefie Schengen przywróciło aż siedem z 29 państw należących do tego obszaru swobodnego przemieszczania się. Polska krytykuje Niemcy, które w związku z atakami terrorystycznymi zdecydowały się na przywrócenie kontroli na swoich wszystkich granicach.

Z inicjatywy polskich europosłów została zorganizowana w poniedziałek w Parlamencie Europejskim w Strasburgu debata. Podczas niej polscy europarlamentarzyści zgodnie krytykowali Niemcy. Bartłomiej Sienkiewicz z PO (w PE należy do centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej) powiedział, że polskie władze dowiedziały się o przywróceniu kontroli na granicach w dniu poprzedzającym ich wprowadzenie z niemieckich mediów.

- Zasada "co dobre dla Niemiec, jest dobre dla Europy" już dawno przestała mieć zastosowanie. Przestrzegam przed narodowym egoizmem

- mówił Sienkiewicz.

Maciej Wąsik z PiS (grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów) powiedział, że to Niemcy sprowadzili migrantów do Europy, przypominając słowa kanclerz Angeli Merkel z 2015 roku, kiedy zapraszała uchodźców syryjskich do Niemiec. Jak argumentował europoseł PiS, kiedy tych osób przybyło za dużo, Berlin powiedział "stop" i zaczął liczyć na pomoc sąsiadów. "(Niemcy) wyszły z paktem migracyjnym, z pomysłem, by ich sąsiedzi płacili za ich błędy" - podkreślił.

Do sporu o kontrole granic odniosła się Verena Mertens, niemiecka europoseł należąca do opozycyjnej wobec rządu kanclerza Niemiec Olafa Scholza Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, która w PE znajduje się w tej samej grupie EPL co PO.

Maski opadły

Mertens, członek Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) powiedziała, że "stosunki niemiecko-polskie są niezwykle ważne i mają dla nas szczególne znaczenie".

- Krytyka polskich kolegów jest bardzo zauważalna, ale potrzebujemy również większego zrozumienia dla krótkoterminowych środków nadzwyczajnych podejmowanych przez rząd niemiecki. Potrzebujemy teraz wdrożenia europejskiego paktu migracyjnego, abyśmy mogli zabezpieczyć nasze granice zewnętrzne. Wtedy tymczasowe kontrole graniczne przestaną być potrzebne

- powiedziała Vertens.

Przypominamy

Pakt migracyjny ma wejść w życie w 2026 r. Poza technicznymi aspektami polityki azylowej (usprawnienie procedur granicznych, współpraca z krajami pochodzenia migrantów itd.) kluczowym elementem paktu migracyjnego jest tzw. mechanizm solidarnościowy.

We wniosku ws. paktu migracyjnego, nad którym głosowano, czytamy:

"Aby zapewnić sprawiedliwy podział odpowiedzialności, solidarność zapisaną w art. 80 TFUE (Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej) oraz równowagę wysiłków między państwami członkowskimi, należy ustanowić obowiązkowy mechanizm solidarności, który zapewni skuteczne wsparcie państwom członkowskim znajdującym się pod presją migracyjną oraz zagwarantuje szybki dostęp do sprawiedliwych i skutecznych procedur przyznawania ochrony międzynarodowej. Mechanizm taki powinien przewidywać różne rodzaje środków solidarności o równej wartości oraz powinien być elastyczny i zdolny do szybkiego dostosowania się do zmieniającego się charakteru wyzwań migracyjnych. Reakcja solidarnościowa powinna być opracowywana indywidualnie dla każdego przypadku, aby była dostosowana do potrzeb danego państwa członkowskiego".

A więc: "mechanizm solidarności" jest obowiązkowy. Z niemal wszystkich relacji i komunikatów prasowych, w których mowa jest o konkretach wynikających z paktu migracyjnego, dowiadujemy się, że zgodnie z nowym systemem kraje UE co roku będą musiały przyjąć pewną liczbę migrantów z łącznej puli 30 tys. osób uchodźców lub - w razie odmowy - wpłacić co najmniej 20 tys. euro na osobę do funduszu UE. Na Polskę - według tych wyliczeń - wypadałoby 2000 migrantów rocznie. Co w razie wyboru alternatywnego "środka solidarności", czyli pieniędzy, oznaczałoby konieczność corocznego ponoszenia kosztów w wysokości ok. 40 mln euro.

Te liczby to jednak tylko zasłona dymna. W dokumentach można znaleźć następujący fragment (wszystkie podkreślenia autorstwa redakcji): "Rodzaje i skala liczbowa środków określonych we wniosku Komisji powinny co najmniej odpowiadać rocznym minimalnym progom dla relokacji i środków finansowych, które należy określić w niniejszym rozporządzeniu, aby zapewnić przewidywalne planowanie przez wnoszące wkład państwa członkowskie oraz minimalne gwarancje dla państw członkowskich korzystających z pomocy. Tam, gdzie zostanie to uznane za konieczne, wniosek Komisji może określać wyższe roczne liczby dla relokacji lub środków finansowych". Okazuje się więc, że roczne progi dotyczące liczby rozdzielanych migrantów (30 tys.) to ledwie wartość minimalna, a Komisja Europejska może (gdy uzna to za "konieczne) tę pulę dowolnie zwiększyć. 

 

 



Źródło: niezalezna.pl, pap

 

#polityka migracyjna #pakt migracyjny #Niemcy

Magdalena Żuraw