Rosja nie ma prawa uczyć nas demokracji - stwierdziło mołdawskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w oświadczeniu, w związku ze wzrostem napięcia między obydwoma krajami po tym, jak separatystyczny region Naddniestrza zwrócił się do Moskwy o pomoc.
Apel do Rosji wystosował tzw. Kongres Deputowanych Wszystkich Poziomów, który zebrał się w środę w Tyraspolu. Oświadczył on, że Naddniestrze jest obiektem "presji gospodarczej", co jest sprzeczne z "europejskimi zasadami i standardami ochrony praw człowieka i wolnego handlu". W odpowiedzi Rosja oświadczyła, że odpowiednie urzędy "rozpatrzą tę prośbę".
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział ,że rząd Mołdawii „podąża śladami Kijowa”, nawiązując do kremlowskiej narracji o prześladowaniu ludności rosyjskojęzycznej.
„Minister Ławrow i reżim Kremla nie mają moralnego prawa wygłaszać wykładów na temat demokracji i wolności. Kraj, który więzi i zabija polityków opozycji, bezpodstawnie atakuje swoich sąsiadów, nie ma nic do zaoferowania światu poza krwią i bólem”– stwierdziło w oświadczeniu ministerstwo spraw zagranicznych Mołdawii.