- Nie możemy powiedzieć "nie jedź", ale możemy powiedzieć, że Izraelczycy powinni rozważyć, dokąd się udają - powiedział urzędnik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Izraela cytowany przez The Jerusalem Post. Według nowej listy opublikowanej przez Radę Bezpieczeństwa Narodowego, poziom zagrożenia dla Izraelczyków w wyniku wojny w Strefie Gazy został podniesiony w 80 krajach. Wśród krajów niebezpiecznych znalazły się m.in. Niemcy, Francja, Szwecja i Holandia. Polskę - w przeciwieństwie do większości krajów zachodnich - uznano za kraj bezpieczny.
- Od początku wojny zidentyfikowaliśmy wzmożone wysiłki Iranu i jego pełnomocników, w tym Hamasu i frakcji Globalnego Dżihadu, mające na celu zaszkodzenie izraelskim i żydowskim celom na całym świecie
- stwierdziła w oświadczeniu Rada Bezpieczeństwa Narodowego Izraela.
"Jednocześnie obserwujemy stały i znaczący wzrost podżegania, prób ataków i przejawów antysemityzmu w wielu krajach" - podano.
Jak powiedział jeden z urzędników rady, cytowany przez The Jerusalem Post, "nie możemy powiedzieć, żeby nie jechać, ale możemy powiedzieć, że Izraelczycy powinni rozważyć, dokąd jadą".
- Istnieje bezprecedensowy poziom potencjalnej przemocy z powodu prób terroru lub rosnącego antysemityzmu, a ci, którzy podróżują, muszą wziąć to pod uwagę
- stwierdził.
Według The Jerusalem Post ponad 80 proc. nowych ostrzeżeń o zagrożeniach odzwierciedlało początkowy wzrost zagrożenia w krajach poziomu 1, w których zaleca się "podstawowe środki ostrożności", do poziomu 2, w którym podróżni powinni podjąć "zwiększone środki ostrożności".
Na tej liście znalazły się Wielka Brytania i Australia oraz 17 krajów na kontynencie europejskim, w tym Niemcy, Francja, Szwecja i Holandia.
W Polsce przejawów antysemityzmu Rada Bezpieczeństwa Narodowego Izraela nie odnotowała i uznała nasz kraj za bezpieczny.
Jak informował portal Niezalezna.pl do niemieckiego Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA) zgłoszonych zostało od 7 października do 23 listopada 680 przestępstw na tle antysemityzmu. Jak przekazał szef BKA, Holger Muench, ponad 5050 z nich było związane z konfliktem na Bliskim Wschodzie. Portal tagesschau.de podkreśla, że od czasu ataku Hamasu na Izrael liczba przestępstw antysemickich w Niemczech znacznie wzrosła. Teraz znacznie przekracza średnią.
Do pierwszego bulwersującego polityków, komentatorów i opinię publiczną zdarzenia doszło już 7 października w berlińskiej dzielnicy Neukoelln, zamieszkanej przez liczną społeczność arabską. Mężczyźni z palestyńskimi flagami rozdawali słodycze na berlińskiej Sonnenallee w dzielnicy Neukoelln, aby uczcić ataki terrorystyczne na Izrael. Odnotowano wtedy także pierwsze demonstracje propalestyńskie.
Dwa dni po wybuchu konfliktu na Bliskim Wschodzie w szkole średniej w Berlinie-Neukoelln jeden z uczniów pojawił się z palestyńską flagą. Interweniował nauczyciel, doszło do bójki. Sytuacja w szkołach w stolicy jest ciągle "niezwykle napięta". Z tego powodu nauczyciele coraz częściej udają się na zwolnienia chorobowe.
Według Centralnej Rady Żydów "obecne wsparcie dla okrutnego terroru Hamasu w Izraelu, które ujawnia nowy wymiar nienawiści do Żydów w niemieckich szkołach, jest szokiem".
Również w Berlinie kilka dni po ataku Hamasu na Izrael niezidentyfikowane osoby wymalowały antysemickie hasło i swastyki na pozostałościach Muru Berlińskiego. Słowa "Kill Juden“ (Zabić Żydów) i pięć swastyk zostało odkrytych na fragmencie dawnego muru w "East Side Gallery". Także w innych częściach miasta policja musiała interweniować z powodu antyizraelskich graffiti.
Od 7 października media wielokrotnie informowały o zrywaniu flag Izraela wywieszanych na znak solidarności. Flaga wywieszona przed ratuszem w Heilbronn (Badenia-Wirtembergia) została zerwana i zniszczona, a w Brunszwiku (Dolna Saksonia) flaga Izraela wisząca przed ratuszem została zerwana.
Berlińska policja poinformowała, że odnotowuje wzrost liczby graffiti z gwiazdą Dawida w mieście w związku z zaognionym konfliktem na Bliskim Wschodzie. "Judenstern" (Gwiazda Dawida) służyła do oznaczania ludności żydowskiej w czasach niemieckiego narodowego socjalizmu i w tym kontekście nadal jest uważana za znak brutalnych prześladowań o podłożu antysemickim.