Ponad 3,2 mln Irlandczyków jest uprawnionych do głosowania w dzisiejszym referendum, które zdecyduje, czy z konstytucji może zostać usunięty zapis zrównujący prawo do życia kobiet w ciąży i nienarodzonych dzieci, otwierając drogę do liberalizacji przepisów aborcyjnych.
Głosowanie rozpoczęło się o godz. 7 czasu lokalnego (godz. 8 w Polsce) i potrwa do godz. 22 czasu lokalnego (godz. 23 w Polsce). Po zamknięciu lokali wyborczych spodziewane są sondaże exit poll, a oficjalne liczenie głosów rozpocznie się w sobotę rano i potrwa do późnych godzin popołudniowych.
Według obecnych przepisów aborcja jest w Irlandii nielegalna poza wprowadzonym w 2013 roku wyjątkiem, kiedy lekarze stwierdzają bezpośrednie zagrożenie dla życia kobiety. Jeśli Irlandczycy zgodzą się na uchylenie tzw. ósmej poprawki, to kompetencje do dalszej regulacji w tej sprawie przejmie irlandzki parlament.
Zgodnie z rządową propozycją nowa, liberalniejsza ustawa miałaby zawierać: możliwość przerwania ciąży po konsultacji z lekarzem do 12 tygodni od poczęcia bez konieczności podania powodu; prawo do aborcji do 24 tygodnia w przypadku poważnego zagrożenia życia lub zdrowia kobiety czy poważnego uszkodzenia płodu, które może doprowadzić do jego śmierci przed narodzinami lub wkrótce po nich; a także nieograniczone czasowo prawo do przerwania ciąży w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia kobiety lub śmiertelnego uszkodzenia płodu.
Irlandczycy idą do urn po ostrej kampanii referendalnej, w której obie strony oskarżały się o złe intencje, operowanie półprawdami i prezentowanie ekstremalnych poglądów, przekonując wyborców, że proponowane przez nich rozwiązania w lepszym stopniu chronią kobiety.
W ostatnim sondażu Ipsos Mori dla dziennika "Irish Times" poparcie dla wprowadzenia zmian zapowiedziało 44 proc. ankietowanych, 32 proc. było przeciw, a aż 17 proc. było wciąż niezdecydowanych. Eksperci zgadzają się, że to właśnie oni rozstrzygną prawdopodobnie o wyniku głosowania.
Badania opinii publicznej pokazały, że największe kontrowersje wśród wyborców wzbudza 12-tygodniowy okres zezwalający na wykonanie aborcji bez podania przyczyny: aż 47 proc. ankietowanych uważa, że prawo musi ulec zmianie, ale rządowa propozycja idzie w ich przekonaniu za daleko. Część z nich mimo tego jest jednak gotowa ją poprzeć jako "rozsądny kompromis" (53 proc.), przy jednoczesnym bezwzględnym sprzeciwie ok. 35 proc. społeczeństwa.
W referendum nie obowiązuje próg frekwencyjny. Największą mniejszością narodową w kraju są Polacy (ponad 112 tys. osób), którzy jednak nie są uprawnieni do udziału, poza osobami posiadającymi podwójne obywatelstwo (ok. 10 tys.).