Średnia z najnowszych sondaży pokazuje, że Donald Trump zyskuje przewagę nad swoją rywalką Kamalą Harris w kilku strategicznie ważnych stanach, m.in. w Pensylwanii czy Michigan. To, co łączy oba stany, to fakt, że zamieszkuje je spora grupa wyborców polskiego pochodzenia. – Polacy to wyjątkowa grupa elektoratu, bowiem od 1916 r., czyli na przestrzeni ponad stu lat niemal za każdym razem prawidłowo wskazywali zwycięzcę wyborów prezydenckich w USA. Innymi słowy: ten kandydat, który wygrywał wśród Polonii, ostatecznie odbierał klucze do Białego Domu. Tegoroczny, niezwykle wyrównany wyścig wyborczy, potwierdza, że głos Polonii może mieć największy wymiar w całej historii wyborów o Biały Dom – mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Tomasz Winiarski, amerykanista.
Znany amerykański portal statystyczny RealClearPolitics opublikował średnią z najnowszych sondaży przeprowadzonych w kilku czołowych stanach. Pod lupę wzięto m.in. Pensylwanię. To stan z 19 głosami elektorskimi, zamieszkały przez blisko milion wyborców polskiego pochodzenia. Prowadzenie objął w nim Donald Trump. Na kandydata Republikanów zagłosowałoby 48,4 proc. badanych, podczas gdy na Kamalę Harris 48,1 proc.
W tej kampanii prezydenckiej Polacy są szczególnie ważną grupą elektoratu i Donald Trump doskonale to rozumie. Potwierdza to też fakt, że po raz pierwszy w historii, kandydat na prezydenta w końcowym etapie wyścigu wyborczego znalazł czas i udzielił wywiadu polskiej telewizji – Republice, która za Oceanem cieszy się ogromną popularnością, na co zresztą zwracali uwagę sami przedstawiciele kampanii Trumpa. Widać, że w jego sztabie doceniają wymiar polonijnego głosu – mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Tomasz Winiarski, amerykanista.
W tegorocznym wyścigu prezydenckim Pensylwania zajmuje kluczowe miejsce – dodaje nasz rozmówca. – Dostarcza 19 głosów elektorskich, ale mieszka tam blisko też milion wyborców polskiego pochodzenia – uzupełnia.
Jeżeli popatrzymy na liczby, z jakimi Trump zwyciężał w Pensylwanii w 2016 r. wychodzi, że było to raptem 44 tys. głosów. Biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo część Polonii z Pensylwanii była zmotywowana do głosowania na Trumpa, to można powiedzieć, że głosy polonijne zdecydowały o jego ostatecznym zwycięstwie.
Polacy to wyjątkowa grupa elektoratu, bowiem od 1916 r., czyli na przestrzeni ponad stu lat niemal za każdym razem prawidłowo wskazywali zwycięzcę wyborów prezydenckich w USA. Innymi słowy: ten kandydat, który wygrywał wśród Polonii, ostatecznie odbierał klucze do Białego Domu.
Ze średniej najnowszych sondaży wynika również, że Donald Trump prowadzi nad Kamalą Harris w Michigan. Obecnie stosunek głosów między nimi wynosi 48,7 do 48 proc. na korzyść Trumpa.
Co łączy Michigan i Pensylwanię? Duża społeczność Polaków, których w Michigan jest blisko 800 tys. Jeśli spojrzymy na wspomniany już rok 2016, Trump wygrał tam różnicą 10 tys. głosów. Widać więc, że Polacy to ta grupa, która jest w stanie przechylić szalę zwycięstwa na konkretnego kandydata – wskazuje Winiarski.
Michigan to niezwykle ważny stan, w którym notowania Trumpa w ostatnich dniach rosną, choć przez ostatnie tygodnie prowadziła tam Kamala Harris. Kandydat Republikanów zyskuje jednak w sondażach i umacnia swoje prowadzenie.
Nasz rozmówca przypomina, że w trakcie wywiadu z Republiką, Donald Trump poruszył wiele propolskich wątków, kierując swój przekaz bezpośrednio do wyborców polskiego pochodzenia.
Trump mówił o relacjach polsko-amerykańskich, o sprawach związanych z polskimi interesami, m.in. w dziedzinie obronności. Jednak oprócz retoryki, która trafiała do Polonii, poruszył też tematy gospodarcze, bardzo ważne z ich punktu widzenia. Zapowiedział m.in. obniżenie kosztów energii o 50 proc. Widać więc, że Trump ma program, który może przekonać tę grupę wyborców.
Myślę, że Trump nie zmarnuje czasu do wyborów i jeszcze zwróci się do Polaków. Widać, że przyjął inną strategię docierania do wyborców niż Kamala Harris. Ona opeira się na tzw. makro-targetingu, starając się motywować do udziału w wyborach duże grupy elektoratów – kobiety, mężczyzn, czarnych, białych, młodych czy starych. Z kolei Trump korzysta z tzw. mikro-targetingu i zwraca się do bardziej sprecyzowanych grup społecznych: Polaków, Amiszów, Azjatów. To potwierdza, że Trump ma ofertę polityczną skrojoną dużo lepiej dla konkretnego wyborcy. Zwraca uwagę na szczegóły, a to dużo trudniejsze niż posługiwanie się ogólnymi hasłami i przekazem.
Gwoli ścisłości należy dodać, że w sztabie Harris też zwrócili uwagę na głos Polonii. Jedna z reklam w Pensylwanii była wzbogacona o hejnał mariacki, a w tle pokazano obrazy z parady rosyjskiej armii. Miało to stworzyć przekaz, zgodnie z którym hejnał jest ostrzeżeniem przed zagrożeniem ze strony Rosji. To niewątpliwie puszczenie oka w kierunku polskiego wyborcy, jednak na tym polu Trump radzi sobie zdecydowanie lepiej. Być może ta strategia okaże się kluczem do sukcesu. Polacy mają szansę, aby w tych wyborach prezydenckich oddać historycznie ważny głos.
🇺🇸 2024 Election Forecast:
— World of Statistics (@stats_feed) October 7, 2024
Trump's lead is up to 7.2% in the odds today. 🤯 pic.twitter.com/gq3OnMQ9hA