Aktualnie osiem państw ubiega się lub zamierza się ubiegać o członkostwo w Unii Europejskiej. Większość z nich to kraje byłej Jugosławii, w tym nieuznawane przez wiele państw (m.in. Serbię) Kosowo. Ale najważniejszym kandydatem, również ze względu na staż zabiegania o włączenie do wspólnoty, jest Turcja, która już w kwietniu 1987 r. złożyła wniosek o przyjęcie do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG). Negocjacje akcesyjne z UE rozpoczęły się w październiku 2005 r.
W przedstawionym w środę przez Komisję Europejską raporcie zarzuca się Turcji nieprzestrzeganie fundamentalnych praw, w tym stosowanie nacisków na media. KE wyraża ponadto zaniepokojenie wciąż niezażegnanym konfliktem między sprawującym aktualnie prezydencję w Radzie Europy Cyprem a Turcją. Autorzy raportu ubolewają, że Turcja zamroziła swoje kontakty z Radą Europy na czas trwania cypryjskiej prezydencji. Dokument wylicza uchybienia tureckiego wymiaru sprawiedliwości, m.in. politycznie procesy wytaczane dziennikarzom. Jako przykład nacisków na sądy autorzy raportu przytoczyli historię skandalu korupcyjnego z udziałem działającej w Niemczech tureckiej organizacji społecznej Deniz Feneri (Latarnia), której 16 pracowników skazano w 2008 r. za przywłaszczenie sobie ok. 16 mln euro. Proces odbył się we Frankfurcie nad Menem i był szeroko komentowany w niemieckich mediach. W Turcji zabroniono pisać o tym skandalu. Polecenie wydał sam premier Recep Tayyip Erdogan. UE pochyla się w raporcie również nad problemami ludności niemuzułmańskiej w Turcji, ukazując skalę dyskryminacji, jaka dotyka głównie chrześcijan i wyznawców judaizmu.
Przez ostatnie siedem lat Turcy wielokrotnie podkreślali, że czują się lekceważeni przez Brukselę, a UE robi wszystko, by przeciągać procedurę akcesyjną. W 2009 r. burzę wywołała kanclerz Niemiec Angela Merkel, która poparła dalsze rozszerzenie UE, ale... bez Turcji. – Tak, zależy nam na wspólnej Europie i na dobrosąsiedzkich relacjach, ale nie możemy przyjmować każdego, kto się o to ubiega. Nasze stanowisko jest jasne: „tak” dla uprzywilejowanego partnerstwa dla Turcji, „nie” dla pełnego członkostwa tego państwa w UE – wołała do tłumów Angela Merkel. W Niemczech, gdzie żyje ponad 2 mln Turków, kwestia akcesji jest traktowana z ostrożnością. W 2006 r. przeciwko Turcji w UE wypowiedziało się 81 proc. Austriaków, 69 proc. Luksemburczyków oraz większość Francuzów i Finów. W 2009 r. z sondażu państwowej telewizji ZDF wynikało, że 93 proc. Niemców nie chce akcesji Turcji. Jednak nie tylko mieszkańcy państw UE są sceptyczni. W zeszłym roku turecki minister ds. Europy Egemen Bağış poinformował, że 40 proc. Turków jest przeciwna wstąpieniu do UE. – Świat się zmienia, niebawem UE będzie się mocno zastanawiać nad tym, jak przekonać Turcję, by zechciała do niej dołączyć. Europa bez Turcji, czyli bez kraju rozwijającego się w błyskawicznym tempie, państwa o młodym, prężnym społeczeństwie i silnej armii, nie ma szans w kwestiach polityki bezpieczeństwa – ostrzegał minister.
 
                        
        
        
        
        
     
                         
                         
                         
             
             
             
             
             
             
            