Tytuł mistrza świata juniorów w skokach narciarskich nie jest gwarancją, że zawodnik będzie dominował w seniorskiej rywalizacji. Sięgali jednak po niego m.in. wybitni Austriacy Gregor Schlierenzauer i Thomasz Morgenstern. Teraz swój potencjał zaczyna pokazywać Jakub Wolny.
Wolny mistrzem świata juniorów został w 2014 roku w Predazzo. Triumfowała również drużyna z nim w składzie, który uzupełniali Aleksander Zniszczoł, Krzysztof Biegun i Klemens Murańka.
Z uczestników tamtej imprezy do seniorskiej czołówki przebił się Jewgienij Klimow. Rosjanin był wówczas trzeci, a w niedzielę w Wiślę odniósł pierwsze w karierze zwycięstwo w Pucharze Świata. 14. we Włoszech był natomiast Norweg Daniel-Andre Tande - trzeci zawodnik cyklu 2017/18 PŚ.
W rozwoju Wolnego na przeszkodzie stanęły problemy zdrowotne. Kilka miesięcy po sukcesie w Predazzo naderwał więzadło krzyżowe w kolanie i zima 2014/15 była dla niego stracona.
Wyraźny postęp zrobił w poprzednim sezonie. Regularnie rywalizował w PŚ i zwykle kwalifikował się do rundy finałowej. Najlepszy wynik osiągnął w Innsbrucku - 15. miejsce.
Teraz nadeszła pora na kolejny krok. Trener Stefan Horngacher nie wahał się i wystawił go na sobotni konkurs drużynowy. 23-latek z Bielska-Białej nie zawiódł i z Piotrem Żyłą, Dawidem Kubackim oraz Kamilem Stochem cieszył się ze zwycięstwa.
"Jestem bardzo zadowolony ze swojego solidnego poziomu. Stanąć na najwyższym stopniu podium i to przed własną publicznością to niesamowite uczucie. Kiedy usłyszałem, że znalazłem się w składzie, nie poczułem tremy. Po prostu wiedziałem, że muszę dać z siebie wszystko"
- mówił odprężony po konkursie.
W niedzielę indywidualnie uplasował się na 23. pozycji.
"To nie jest tak, że po sukcesie z drużyną moje apetyty jakoś bardzo wzrosły. Może po cichu liczyłem na lepszy wynik, ale najważniejsze było dla mnie utrzymać nerwy na wodzy i skakać bez napalania się. To akurat mi się udało" - przyznał.
Kolejne zawody PŚ już w najbliższy weekend w fińskim Kuusamo.