Paweł Fajdek we wtorek był siódmy w konkursie rzutu młotem podczas mistrzostw świata w Tokio. Dzień wcześniej szóste miejsce zajęła 40-letnia Włodarczyk. Młodych zawodników w tej konkurencji w Polsce na wysokim poziomie jednak nie widać.
Brak następców Fajdka i Włodarczyk
Nie ma młodych, bo to nie są te czasy. Nie ma ludzi, którzy są w stanie namówić młodzież, zaciągnąć ją, poświęcić swój czas za darmo. To muszą być pasjonaci, którzy chcą współpracować z dziećmi, z młodzieżą, a nie trenerzy, którzy pokończyli kursy i uważają się za najmądrzejszych. Rzut młotem to nie jest łatwa konkurencja
– ocenił Fajdek.
Paweł Fajdek z wynikiem 77,75 zajął siódme miejsce w finale rzutu młotem.
— Sporty Olimpijskie - Łukasz Gagaska (@Igrzyska2024) September 16, 2025
Złoto dla fantastycznego Ethana Katzberga 🇨🇦, który ustanowił rekord mistrzostw świata (84,70). Srebro i rekord życiowy dla Merlina Hummela 🇩🇪, brąz dla Bence Halasa 🇭🇺.#hammerthrow… pic.twitter.com/EkxzbOICdB
Pięciokrotny mistrz świata powiedział, że to konkurencja, na którą trzeba poświęcić 10 lat życia, a po 10 latach „będzie wiadomo, czy coś z ciebie będzie”.
Nie ma innej drogi, chyba że mówimy o Katzbergu, który zrobił się bardzo mocny w pięć lat, ale nie wiemy, jak trenował, skąd się wziął. Warunki ma niesamowite i może to jest to
– analizował Fajdek.
To konkurencja techniczna, a nie siłowa. Tego nie rozumie młodzież i większość trenerów. Nie da się dziecku założyć sztangi na plecy i kazać mu robić, jeżeli nie potrafi techniki rzutu młotem. To jest coś, co trzeba zrozumieć. Ja uczyłem się rzucać młotem bardzo długo i co roku uczę się na nowo. I jak się nauczę to ogarniać w miarę dobrze, to dopiero zaczynam siłownię. Nie na odwrót
– wyjaśniał mistrz świata z Moskwy, Pekinu, Londynu, Dauhy i Eugene.
Jego zdaniem temat jest ciężki, a on „nie chce nikogo obrażać ani faworyzować”. "Wygląda to źle, ale czy to jest wina młodzieży czy trenerów? Nie będę tego oceniał, bo nie znam środowiska od strony młodzieży. Nie startuję w Polsce w zawodach, gdzie mógłbym ich spotkać. Ciężko mi ocenić. Mieliśmy kilka fajnych talentów, ale idą w sztangę, a to nie pomaga" – podsumował rekordzista Polski.
Trener mistrzów
Zapytany przez jednego z dziennikarzy o słowa, że „jak zabraknie trenera Czesława Cybulskiego, to padnie polski młot” i o to, czy nikt nie przejął wiedzy Cybulskiego, Fajdek chwilę milczał i westchnął. – To nie do końca jest tak, że ktoś przejął czy nie przejął tej wiedzy. To zupełnie inna historia. Trener Cybulski żył tym. To był człowiek wykształcony, zęby zjadł na sporcie, na lekkiej atletyce. Gdzieś tę swoją szkołę przez lata kształtował. Jeżeli się trafił talent, który przeżył ten jego trening, to udawało się to zrobić – odpowiedział Fajdek.
Trener Cybulski zmarł w wieku 87 lat w 2022 roku. Trenował w swojej karierze Fajdka, Włodarczyk, Szymona Ziółkowskiego, Joannę Fiodorow, a także przez krótki czas Kamilę Skolimowską, a wcześniej Ireneusza Goldę czy Leszka Woderskiego.
"Aby rzucać młotem, trzeba rzucać. Sztangę robi się później. To jest ta różnica. Ja mam 36 lat i z poważniejszych kontuzji miałem zerwany mięsień w łydce i skręconą kostkę. To jest szacunek dla własnego organizmu, ciała. Trening z głową – to jest najważniejsze, żeby osiągać sukcesy, a nie gonić za wszelką cenę życiówki. To sport dla dżentelmenów. Nie można tu być chamem, który przychodzi i wali, bo prędzej czy później przychodzi kontuzja i kończy się kariera" – podsumował Fajdek.