Poważna kontuzja Damiana Lillarda sprawiła, że szanse na odniesienie zwycięstwa przez Bucks w Indianapolis znacznie zmalały. Goście nic sobie jednak z tego nie robili i w pierwszej kwarcie wręcz rozbili rywali 30:13. Jednak jeszcze przed przerwą Pacers znacznie odrobili straty.
Indiana wygrała po dogrywce
Wśród przyjezdnych doskonale radził sobie Giannis Antetokounmpo, ale jego "triple-double" w postaci 30 punktów, 20 zbiórek i 13 asyst nie zmieniło losów rywalizacji. To właśnie Grek na niespełna minutę przed końcem dał "Kozłom" prowadzenie 103:99. Pacers mieli jednak w swoich szeregach Haliburtona (26 pkt). Ten najpierw trafił dwa rzuty wolne, a po chwili z gry doprowadził do remisu i dogrywki.
W niej goście na 40 s przed końcem prowadzili siedmioma punktami (118:111). Nadzieje Pacers i ich fanów odżyły po "trójce" Andrew Nembharda, później Haliburton popisał się akcją 2+1, a po stracie w ataku Gary'ego Trenta w ostatniej akcji lider gospodarzy minął Antetokounmpo, zaatakował kosz i tuż przed końcową syreną zdobył punkty na wagę wygranej, zarówno w meczu, jak i całej serii (4-1). W półfinale Konferencji Wschodniej Pacers zmierzą się z Cleveland Cavaliers.