Największe problemy branży budowlanej w Polsce to brak długofalowego planowania i przewidywalności, nieuczciwa konkurencja, kwestia waloryzacji oraz długo trwające procedury administracyjne. Branża przeżywa też inne problemy, związane m.in. z do końca nieuporządkowanym, jak dotąd, rynkiem zamówień publicznych. Remedium na nie mogą okazać się podpisane ostatnio przez prezydenta Nawrockiego dwie ustawy: znowelizowane prawo zamówień publicznych oraz o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych. Ta pierwsza jest zgodna z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE. M.in. dopuszcza do przetargów publicznych organizowanych w naszym kraju przede wszystkim firmy polskie, pochodzące z krajów unijnych oraz z takich krajów jak USA, Kanada, Norwegia czy Islandia, współpracujących z UE. Ponadto obie ustawy ułatwiają i skracają proces przetargowy.
Dobrowolny system certyfikacji
Z kolei ustawa o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych wprowadza fakultatywny (dobrowolny) system certyfikacji dla uproszczenia procesu ubiegania się o zamówienia publiczne. Ma być ona jednorazową weryfikacją zdolności wykonawcy przez niezależne podmioty. Uwieńczeniem procesu certyfikacji będzie uzyskanie przez daną firmę certyfikatu, który zwalnia ją z obowiązku wielokrotnego dostarczania często tych samych dokumentów w poszczególnych postępowaniach przetargowych. Taki dokument ma także potwierdzać brak podstaw do wykluczenia z kolejnych postępowań przetargowych.
Ponadto obie ustawy powinny zwiększyć bezpieczeństwo państwa. Chodzi o to, że do planów i krytycznych dla bezpieczeństwa państwa dokumentów (m.in. planów przebiegu linii energetycznych, linii kolejowych, bloków energetycznych, linii światłowodowych etc.) dostęp będą mieli wyłącznie sprawdzeni (i certyfikowani) wykonawcy przetargów publicznych.
Plaga zgłaszających się do przetargów firm bez odpowiednich kwalifikacji
Jak powiedział "Gazecie Polskiej", odnosząc się do obu nowych ustaw, Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, do tej pory istniały problemy ze zgłaszaniem się do przetargów firm, które nie posiadają odpowiednich kwalifikacji, ani pieniędzy, żeby móc realizować inwestycje, których dotyczą przetargi.
- Jest wręcz plaga tego typu firm. Wobec tego różne stowarzyszenia branżowe we własnym interesie powołały instytucje certyfikujące. Do tej pory nie było jednak żadnych przepisów prawnych o obowiązku korzystania z takich instytucji, ale jeśli chcąca uczestniczyć w przetargu np. firma księgowa, nie posiada certyfikatu CPA (potwierdzającego prestiżowe, amerykańskie kwalifikacje dla specjalistów z rachunkowości, które poświadczają ich wiedzę w zakresie amerykańskich standardów finansowych i pozwalają na specjalistyczną pracę w USA), to nikt nie będzie się z nią liczył
- dodał.
Odpowiedź na wyrok TSUE
Z kolei Wojciech Trojanowski, członek zarządu firmy Strabag, członek Rady Pracodawców RP, przypomina w wypowiedzi dla "GP", że znowelizowana ustawa o zamówieniach publicznych, stanowi odpowiedź na wyrok TSUE odnośnie dostępu do wspólnego rynku unijnego firm z siedzibą poza UE oraz z krajów, które mają podpisane odpowiednie umowy z UE.
- Otóż firmy spoza UE, z krajów, które nie mają podpisanych takich umów, nie mają prawa do równego dostępu do rynku unijnego. W odpowiedzi na to w polskim prawie zaszły także inne zmiany, z których wynika, że wykonawcy budowlani, którzy staraliby się o tego typu zamówienia, nie mogą powoływać się na dostęp do naszego rynku
– mówi Trojanowski.
A ponadto inwestorzy, którzy odpowiadają za organizację danego przetargu w ramach prawa zamówień publicznych, muszą uzasadnić na jakiej zasadzie chcieliby dopuścić do uczestniczenia w tym przetargu podmioty spoza UE. To zatem nie państwo decyduje, czy dany podmiot spoza UE może startować w przetargu, zwłaszcza obejmującym zmiany w infrastrukturze krytycznej.
Ustawy poprawiają bezpieczeństwo Polski
W związku z tym te uregulowania poprawiają bezpieczeństwo Polski, gdyż w pierwszej kolejności w przetargach będą brały udział podmioty z UE oraz z krajów, z którymi Unia podpisała odpowiednie umowy. Z kolei firmy z krajów spoza tego kręgu nie będą traktowane w ten sam sposób. Przy czym to inwestor będzie musiał wykazać, dlaczego ewentualna firma z takich krajów dopuszczona do przetargu może być uznana za bezpieczną. To bardzo dobrze, że nasze ustawodawstwo poszło w tym kierunku. Polska ustawa o prawie zamówień publicznych jest w obecnym kształcie bardzo dobra.
Ponadto, zdaniem Wojciecha Trojanowskiego, w Polsce mieliśmy wielokrotnie do czynienia ze zjawiskiem przedstawiania przez dopuszczane dotąd do przetargów publicznych firmy spoza UE, referencji, dokumentów finansowych, czy zabezpieczeń przetargów, które nie spełniały warunków obowiązujących w UE i mogły być kwestionowane przez konkurentów tych firm.
Firmy z siedzibami w UE akceptują unijny ład i porządek prawny
- Tymczasem firmy posiadające swoje siedziby w UE, akceptują unijny ład i porządek prawny. Wobec tego spójne są dokumenty, które te firmy przedstawiają, choćby dotyczące posiadanych przez nie referencji, czy dokumenty z ich sprawozdaniami finansowymi
- dodaje Trojanowski.
Niestety niedoskonałością drugiej z ustaw, o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych, na co zwracają uwagę obaj nasi rozmówcy, jest fakt, że firmy uczestniczące w przetargach publicznych nie mają obowiązku poddawania się certyfikacji.
- W związku z tym jest ona dobrowolna i wobec firm bez certyfikacji może występować pewna dwutorowość postępowań w trakcie przetargów. Będą mogły bowiem występować w nich zarówno firmy scertyfikowane, jak i te bez certyfikacji. Tak więc ustawa skraca i ułatwia rozmaite procedury przetargowe, ale ponieważ brak jest obowiązku certyfikacji, może się okazać, że procedury przetargowe nie będą krótsze czy łatwiejsze. Zobaczymy, jaka będzie praktyka
– dodaje Wojciech Trojanowski.