Skandaliczna sytuacja w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Wiceprezes sądu nakazał prezesowi SA Piotrowi Schabowi "zabranie wszystkich prywatnych rzeczy" z gabinetu prezesa do końca dzisiejszego dnia. Sędzia Schab odpowiedział, że osoba wiceprezesa "nie ma żadnego tytułu do wydawania mu poleceń".
Ministerstwo Sprawiedliwości 21 lutego br. poinformowało o odwołaniu sędziego Schaba z funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Procedurę odwołania prezesa wszczęto w połowie stycznia. Sędzia Schab podkreślił, że nie został odwołany z funkcji prezesa SA, a decyzja ministra sprawiedliwości była "całkowicie bezprawna", i ignorowała decyzję kolegium sądu. 27 lutego TK zawiesił funkcjonowanie decyzji MS o odwołaniu prezesa i zakazał wydawania analogicznych decyzji na tożsamej podstawie faktycznej i prawnej.
Jak dziś dowiedział się portal niezalezna.pl, wiceprezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie zwrócił się do sędziego Piotra Schaba o "niezwłoczne zabranie wszystkich prywatnych rzeczy z pokoju przeznaczonego dla prezesa SA w Warszawie" do końca dzisiejszego dnia. Dołączył do tego opinie prawne Ministerstwa Sprawiedliwości.
Sędzia Piotr Schab zwrócił uwagę, że nadawca wiadomości "w sposób oczywiście przestępny" uzurpuje sobie pełnienie funkcji prezesa SA i nie ma "żadnego tytułu do wydawania poleceń określonego zachowania się". Dodał, że w gabinecie prezesa SA nie znajdowały się i nie znajdują jego przedmioty prywatne. Przedstawione opinie prawne nie mają zaś wpływu na zakres obowiązków służbowych sędziego Piotra Schaba, zabezpieczonych lutową decyzją Trybunału Konstucyjnego.