Podobnie jak w 2010 r., rząd za współwinnego powodzi wskazał bobry. - Wasze sugestie nie są pierwsze, że trzeba szybkich zmian, jeśli chodzi o obecność bobrów na wałach. (...) Czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów - powiedział kilka dni temu w Głogowie Donald Tusk. - Widać, że rząd w wielu aspektach sobie nie poradził. Teraz Donald Tusk szuka kozła ofiarnego, szukał wśród meteorologów, szukał w innych miejscach, to się nie udało, więc teraz wskazał bobry - komentuje w rozmowie z niezalezna.pl Anna Gembicka, była minister rolnictwa i rozwoju wsi.
Kilka dni temu podczas posiedzenia sztabu kryzysowego w Głogowie, Donald Tusk zabrał głos w sprawie... bobrów.
- Wasze sugestie nie są pierwsze, że trzeba szybkich zmian, jeśli chodzi o obecność bobrów na wałach. Myśmy w 2010 r. podejmowali decyzje, ekolodzy byli lekko wnerwieni, ale są priorytety. Czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów - powiedział Tusk, cytowany przez "Gazetę Wyborczą". - Róbcie wszystko, co do was należy, ja będę bronił tych decyzji, wały są absolutnym priorytetem - dodał.
🦫Donald Tusk zapowiada walkę z bobrami, które rozkopują wały powodziowe:
— Aneczka 🇵🇱 (@AneczkaKon69192) September 24, 2024
Czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów. W ramach przepisów róbcie wszystko, co niezbędne.
🤡 Aha, czyli to bobry winne powodzi? pic.twitter.com/rC3GJjTsrC
Czyli winny powodzi już raczej został znaleziony. Bóbr.
- Widać, że rząd w wielu aspektach sobie nie poradził. Nie poradził sobie z ewakuacją ludności, z informowaniem mieszkańców. Wszyscy wiemy, że wody nie dało się zatrzymać, natomiast można było zorganizować ewakuację, zadbać o właściwą komunikację - to nie zostało jednak zrobione. Teraz Donald Tusk szuka kozła ofiarnego, szukał wśród meteorologów, szukał w innych miejscach, to się nie udało, więc teraz wskazał bobry
- mówi w rozmowie z portalem niezalezna.pl Anna Gembicka, była minister rolnictwa i rozwoju wsi.
Jej zdaniem, rząd w kwestii zabezpieczenia wałów "powinien przede wszystkim wysłuchać hydrologów, a nie kierować się tym, co mówią pseudo-ekolodzy".
Nie jest to nowość, co zauważył w przytoczonej wypowiedzi sam szef rządu. W 2010 r., gdy Polskę nawiedziła powódź, a u steru władzy także był Donald Tusk i jego polityczna ekipa, bobry stały się "największym wrogiem wałów".
Część środowisk ekologów wskazywała wówczas, że to próba wskazania winnego i zdjęcie odpowiedzialności z politycznych decydentów.
W 2011 r. Ministerstwo Środowiska tak pisało w odpowiedzi na interpelację posła Jana Kulasa:
"Należy mieć jednak na uwadze, iż szkody w wałach przeciwpowodziowych nie są wyrządzane wyłącznie przez bobry. Bóbr europejski kopie nory w konstrukcjach ziemnych jedynie wówczas, gdy graniczą one bezpośrednio z wodą, tak by wejście do nory mogło znajdować się pod powierzchnią wody. Bobry nie stanowią zatem zagrożenia dla wałów oddalonych od normalnego nurtu rzeki. Innymi gatunkami zwierząt, które mogą kopać nory w wałach przeciwpowodziowych, są m.in.: lisy, jenoty, norki amerykańskie. Ponadto należy nadmienić, że z uwagi na dużą populację bobra w Polsce sama redukcja liczby osobników w danym miejscu, nawet przez okres całego roku kalendarzowego, nie rozwiąże problemu szkód powodowanych przez ten gatunek, gdyż coraz to nowe rodziny tych ssaków będą zajmować korzystne dla siebie miejsca. W związku z powyższym bardzo ważnym działaniem jest długofalowe zabezpieczenie budowli wodnych już na etapie ich budowy lub w trakcie remontów, przynajmniej na najbardziej newralgicznych dla ochrony systemu przeciwpowodziowego odcinkach wałów"
- wskazywał Bernard Błaszczyk, ówczesny podsekretarz stanu w MŚ.
Istnieją liczne teorie, według których bobry de facto zapobiegają powodziom. Przykładem jest próba reintrodukcji bobra w Wielkiej Brytanii.
"Bobry mogą pomóc zmniejszyć ryzyko powodzi poprzez budowę zapór w górnych biegach rzek, w małych ciekach wodnych. Robią to, by tworzyć zbiorniki, w których mogą się poruszać, chować się przed drapieżnikami i przechowywać pożywienie"
- czytamy na brytyjskim portalu thefloodhub.co.uk. Działalność bobrów w tym zakresie przyrównuje się do ludzkich działań w zakresie przywracania małej retencji. Pozwala ona na spowalnianie spływu wód i zatrzymywanie jej.
Nie zmienia to jednak faktu, że o ile ich działalność może być skuteczna w obliczu suszy czy powodzi, to bobry wywołują duże szkody w rolnictwie. Na 2023 r. populacja bobra w Polsce wynosiła ok. 150 tys. osobników. W 2022 r. za szkody wyrządzone przez bobry Skarb Państwa musiał zapłacić łącznie blisko 35 mln złotych.
- Ja uważam, że do wszystkiego trzeba podejść racjonalnie. Nie jestem zwolenniczką za wszelką cenę ochrony jakiegoś gatunku, chyba że to gatunek zagrożony, na czerwonej liście, ani nie jestem zwolenniczką, by teraz z populacji bobra robić wroga numer jeden. Tutaj głos powinni mieć specjaliści i naukowcy. Niestety, po obecnym kierownictwie MKiŚ widzę, że są tam ludzie, którzy całkowicie odchodzą od kwestii naukowych, racjonalnych. Widzieliśmy to na sejmowej komisji rolnictwa w dyskusji nt. populacji wilków, która też bardzo mocno wzrosła i wielu miejscach wilki podchodzą pod domy, tworząc niebezpieczne sytuacje. Wiceminister klimatu, Mikołaj Dorożała, stwierdził, że "przecież wilk może przyjacielem zwierzęcia" - chodziło o zwierzęta, które są przez wilki atakowane
- mówi nam Anna Gembicka.
W temacie eliminacji szkód wyrządzonych przez bobry, wiceminister klimatu i środowiska, Mikołaj Dorożała, tak w lutym 2024 r. odpowiedział na interpelację poseł Anny Gembickiej.
"(...) Resort środowiska zaproponował działania kompleksowe tj. jednoczesną minimalizację konfliktu między bobrem a człowiekiem w postaci zabezpieczeń (w miejscach gdzie jest to możliwe i uzasadnione, również ekonomicznie) oraz likwidację stanowisk w drodze ww. zarządzeń (w miejscach, gdzie ze względu na powodowane dotkliwe szkody zwierzęta te nie powinny bytować). Jednakże należy podkreślić, że jest to proces ciągły i długofalowy. Dlatego też efektów tych działań (w postaci redukcji liczebności bobrów i bezkonfliktowej koegzystencji człowieka z omawianym gatunkiem) należy oczekiwać dopiero w dłuższej perspektywie czasowej".
W poprzednich latach pojawiały się koncepcje ograniczenia populacji bobra, jednak przyjmowane one były bardzo negatywne i wręcz histerycznie przez środowiska związane z ówczesną polityczną i medialną opozycją. Pozostaje pytanie - jak teraz te środowiska - potraktują apel Donalda Tuska.
to są złe bobry, do tych można strzelać pic.twitter.com/wrDoyD9NDn
— Robert (@Non_Receipt) September 24, 2024
Ojojoj jaki pamiętam lament jak Ardanowski i Szyszko rozważali odstrzał bobrów. Teraz po słowach naszego dzierżymordy Tuska Silni Razem ruszą na bobry jak Chińczycy na wróble.
— Jacek Liziniewicz (@Liziniewicz) September 24, 2024