Rafał musisz! Rafał do boju, Rafał = pozytywna energia Polaków - między innymi takie transparenty wzięli ze sobą uczestnicy spotkania z prezydentem Warszawy w Aleksandrowie Łódzkim. Wiceszef Platformy Obywatelskiej przeprowadził kolejne wydarzenie, które trudno nie nazwać wiecem wyborczym. Tym razem wprost ogłosił, że marzy mu się fotel prezydenta RP.
"Nie ma co owijać w bawełnę, bo to pytanie przez cały czas się pojawia, czy jestem gotów do tego, żeby startować w wyborach prezydenckich. Więc jestem gotów i nie odpuszczę"
I choć Platforma rządzi już od przeszło roku, to wiceprezes partii i tak opowiadał, że wciąż ma "sporo do wyrównania" za "rachunek krzywd". Zebranych zapewnił, że wszystko w ich imieniu.
W wystąpieniu dużo chwalił się, jakiej to polityki międzynarodowej nie prowadził i tym, że w Polsce przeznaczana jest rekordowe PKB na obronność. Nie dodał jednak, że to zasługa poprzedników.
Tych raczej atakował, jak i obecnego prezydenta RP. - Ważne, żeby prezydent to była osoba poważna, przewidywalna, która umie się czasami ugryźć w język, kiedy chce powiedzieć coś kontrowersyjnego [...] Wyobrażacie sobie, że ktoś dzisiaj dzwoni do Andrzeja Dudy, jakiś poważny amerykański, albo europejski polityk i mówi: Andrzej powiedz mi, co my mamy zrobić. To brzmi jak żart - stwierdził włodarz stolicy, który dwa lata temu określał się mianem "dupiarza".
Choć Trzaskowski nie jest oficjalnie ogłoszony kandydatem Platformy na najwyższy urząd w państwie, to nie był to jego pierwszy kampanijny wiec. Ostatnio głośno było o spotkaniu w Bielsko-Białej. Podróż została przez stołeczny ratusz potraktowana jako służbowa delegacja prezydenta, z którą zapłacili oczywiście warszawiacy. Jakby tego było mało, na promocję wiceszefa PO zrzucili się też bielszczanie, ponieważ trzeba było wynająć Salę Sesyjną Ratusza Miejskiego.