- Decyzja absolutnie skandaliczna, a efekt będzie taki, że będzie to największy marsz w historii organizacji Marszu Niepodległości - mówił na antenie Telewizji Republika europoseł PiS Dominik Tarczyński, odnosząc się do skandalicznej decyzji Rafała Trzaskowskiego.
Rafał Trzaskowski i stołeczny ratusz postanowili w tym roku nie wydać zgody na organizację Marszu Niepodległości, który od lat odbywa się 11 listopada na trasie od ronda Dmowskiego do Stadionu Narodowego. Pomimo wieloletniej tradycji patriotyczne stowarzyszenie napotkało na administracyjne przeszkody, które mogą uniemożliwić tysiącom Polaków świętowanie w Warszawie odzyskania niepodległości.
Do tej decyzji odniósł się na antenie Telewizji Republika europoseł PiS Dominik Tarczyński.
- Po pierwsze: nikt nie zrobił więcej dla frekwencji Marszu Niepodległości niż PO, w tym Trzaskowski. Po drugie: właśnie pogrzebał swoje szanse na to, aby zostać wybranym prezydentem, dlatego, że w Marszu Niepodległości nie idą zwolennicy PiS, Konfederacji, jakiejś jednej partii. Idą w nim patrioci. To jest największy marsz niepodległościowy, patriotyczny w kraju. Zrażając sobie kilka tysięcy aktywnych Polaków, biorąc pod uwagę, jakie niewielkie różnice będą pomiędzy kandydatami PiS i PO, Trzaskowski właśnie te wybory przegrał, o ile w ogóle dostanie nominację
- mówił.
Jak dodał, jest to "decyzja absolutnie skandaliczna, a efekt będzie taki, że będzie to największy marsz w historii organizacji Marszu Niepodległości".
A co z ewentualnymi prowokacjami podczas marszu, gdy dojdzie do skutku?
- Widzieliśmy, co działo się za poprzednich rządów PO. To nie jest bajanie, teorie spiskowe. Takie rzeczy miały miejsce: ruska budka podpalona, kopanie ludzi, prowokowanie, przebierańcy - to wszystko widzieliśmy w czasie pierwszych rządów PO. Naturalnym jest, że teraz pierwszy marsz po usadzeniu się tej władzy na dobre, będzie marszem, w którym będzie bardzo dużo prowokacji. Jestem o tym przekonany
- punktował europoseł PiS.