Niezależność polega na tym, że reprezentują one interes opinii publicznej, czyli przede wszystkim swoich odbiorców, a struktura właścicielska i sposób finansowania im tego nie utrudnia. Czyli redakcja może odwoływać się do lewicowych lub prawicowych poglądów, ale robi to dlatego, że reprezentuje tę grupę widzów, słuchaczy czy czytelników, i osoby nią kierujące świadomie zawierają takie nieformalne porozumienie z odbiorcami. Nie zmienia to faktu, że dziennikarze, bez względu na poglądy, muszą przestrzegać zasad etyki dziennikarskiej, a podstawową zasadą jest wytrwałe, profesjonalne poszukiwanie i przekazywanie prawdy, bez ulegania naciskom politycznym i wszelkich grup interesu. Uwzględnianie poprawności politycznej w budowaniu informacji jest takim samym nadużyciem, jak redagowanie jej pod dyktando jakiegoś polityka. Czym innym jest oczywiście sfera publicystyczna, w której dziennikarz ma prawo wyrażać swoje oceny, a redakcja dobierać publicystów w proporcji charakterystycznej dla jej przekazu, choć i tu należy dla ułatwienia zrozumienia zjawisk uwzględniać szeroką paletę poglądów.
Sama struktura właścicielska oczywiście nie musi wykluczać niezależności redakcji, choć na ogół pieniądze mają ci, którzy słabo to rozumieją. Dlatego ta struktura powinna być możliwie klarowna.
We wszystkich mediach, którymi kierowałem, starałem się mieć zapewnioną kontrolę właścicielską, a jeżeli to było niemożliwe, to bezwzględnie przestrzegałem zasady, że to ja decyduję o linii redakcyjnej. Często jest to wprost wpisane do statutu spółek. Wbrew pojawiającym się w przestrzeni publicznej bzdurom, w Telewizji Republika mam wraz z najbliższymi współpracownikami pełną kontrolę właścicielską i żadna partia czy grupa interesu nie ma tam nic do powiedzenia. Czy to oznacza, że monitoruję każdą informację, program czy komentarz? To kolejne nieporozumienie. Redaktor naczelny, szczególnie w tak dużej firmie, przede wszystkim powinien wyznaczyć linię redakcyjną i dobrać zespół, który tę linię będzie realizował oraz bronił niezależności redakcji. Ma też tego wymagać od swoich współpracowników.
Polska po upadku komuny miała wielki problem z niezależnymi mediami. Środki finansowe kontrolowali ci, którzy wcześniej uczestniczyli w starym systemie albo byli od niego uzależnieni. To doprowadziło do tego, że media były tworzone przez podmioty związane z byłymi komunistami lub ludźmi służb komunistycznych albo, co gorsza, tych, którzy wywodzili się antykomunistycznej opozycji, lecz zaakceptowali interesy ludzi starego układu.
Bardzo szybko przerodziło się to spółkach medialnych w powiązania oligarchiczne, a te patologie powiększały się wraz z ekspansją obcego kapitału na naszym rynku. Redakcje nie działały w interesie swoich odbiorców, lecz ich właścicieli, którzy weszli w układy z postkomunistami.
Jedyną receptą prawicowych polityków było budowanie przeciwwagi przez zależne od nich media albo przejęcie mediów publicznych. Ile to jest warte, przekonaliśmy się 19 grudnia 2023 roku. Nowemu rządowi zajęło mniej niż tydzień, by zakończyć mrzonki o prawicowych mediach publicznych i zrobić z przejętych instytucji ściek rządowej propagandy.
Prawdziwą alternatywę udało się zbudować dopiero wtedy dzięki Telewizji Republika i grupie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dlaczego? Bo przez lata przygotowywaliśmy się do takiej sytuacji. Nie miałem złudzeń co do niedemokratycznych i cenzorskich zapędów ekipy Tuska, a także co do „solidnych” zabezpieczeń mediów publicznych.
Warunkiem uratowania wolności słowa w Polsce były zaufanie i pomoc Państwa. To dostaliśmy i dostajemy – za to bardzo dziękuję.
Istnienie niezależnych mediów to dzisiaj nie tylko kwestia swobody debaty. Coraz wyraźniej widać, że to także warunek w ogóle przetrwania demokracji, a być może i niepodległości Polski.
Niezależne media nigdy nie będą pupilem jakiejkolwiek władzy. Uwierają i tych, których ze względów ideowych krytykują, i tych, którym są bliższe. Bez nich jednak demokracja staje się czymś karykaturalnym. To my reprezentujemy Państwa nawet wtedy, kiedy powołane do tego instytucje mają z tym problem.
W kolejnych wyborach ta sprawa musi być jednym z podstawowych kryteriów decyzji, kogo należy popierać. A od wszystkich sił, którym leży na sercu dobro Polski, szczególnie od nowego prezydenta, oczekuję, że tym razem sprawy niezależności i wolności mediów nie zlekceważą.
W najnowszym tygodniku #GazetaPolska:
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) July 22, 2025
Temat numeru: Gangi gwałcicieli terroryzują Zachód. Skala przestępczości jest potężna.
Więcej:
» Sikorski i atak na Kościół
» Zadanie dla CBA
» Diabelska polityka Tuska
» ...
Czytaj w tygodniku oraz na https://t.co/OnIeddgtlv pic.twitter.com/qLw6rYzyi8