Na naszych stronach regularnie informujemy o kolejnych szpitalach, które zmuszone są do radykalnych cięć i ograniczenia działalności w związku z luką budżetową w NFZ.
Problemy dotknęły chociażby placówek w Ostrołęce czy w Kielcach, jednak mapa szpitalnych problemów jest znacząco większa.
[polecam:https://niezalezna.pl/polska/kolejny-szpital-wstrzymuje-planowe-przyjecia-poglebia-sie-zapasc-w-sluzbie-zdrowia/558120#google_vignette]
- Do końca roku w całej Polsce zostanie czasowo zamkniętych kilkadziesiąt oddziałów o bardzo różnych profilach – informuje dzisiaj „DGP”. Gazeta podkreśliła, że największym obciążeniem dla szpitali są oddziały położniczo-ginekologiczne, a ich zamykanie to następstwo kryzysu demograficznego.
Jak pisze dziennik, oddziały położniczo-ginekologiczne będą zamykane m.in. w szpitalach w woj. podkarpackim, łódzkim, wielkopolskim czy podlaskim – m.in. w SPZOZ w Bielsku Podlaskim. Jak tłumaczy cytowany w artykule dyrektor placówki Piotr Selwesiuk, oddział rocznie przynosił 4 mln zł strat.
Sytuację próbuje ratować Ministerstwo Zdrowia, które proponuje, aby szpitale urządzały punkty rodzenia przy szpitalnych oddziałach ratunkowych lub izbach przyjęć. Dyżurująca położna miałaby oceniać, czy przyjąć poród, czy też przekierować pacjentkę do szpitala specjalistycznego.