Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Sędzia Skowron dla Niezalezna.pl: O hipokryzji, odwrotnych lustrach i odwadze, której się dziś boją

"To nie przypadek, że po wystąpieniu sędziego Macieja Nawackiego niektórzy wpadli w panikę. Na sali Sądu Najwyższego wybrzmiało bowiem to, czego nikt z samozwańczych „obrońców praworządności” nie chce usłyszeć: prawo obowiązuje wszystkich. Uruchomiono machinę medialnej nagonki również dlatego, że słowa te padły z ust człowieka, którego nie da się uciszyć, a którego skuteczność oraz konsekwencja są dla wielu realnym zagrożeniem" - pisze specjalnie dla portalu Niezalezna.pl dr Andrzej Skowron, sędzia Sądu Rejonowego w Tarnowie, członek zarządu stowarzyszenia "Prawnicy dla Polski".

W serwisie oko.press ukazał się artykuł „Sędzia Nawacki grozi prokuratorom z Wrocławia, którzy chcą stawiać zarzuty za aferę hejterską”. Tekst jest kolportowany przez stowarzyszenie Iustitia. Z emfazą donosi ono na portalu X:

“Członek nielegalnej neo-KRS Maciej Nawacki na sali rozpraw SN straszył dwie prokuratorki rozliczeniem, gdy PiS wróci do władzy. Zarzuca im fałszywe oskarżanie sędziego Jakuba Iwańca, który jest jedną z głównych postaci w aferze hejterskiej”.

Zadziwiające, jak stowarzyszenie Iustita, które przez lata bez skrupułów szkalowało sędziów niepodzielających ich wizji „praworządności”, dzisiaj histeryzuje na dźwięk słów o odpowiedzialności przed prawem.

To nie przypadek, że po wystąpieniu sędziego Macieja Nawackiego niektórzy wpadli w panikę. Na sali Sądu Najwyższego wybrzmiało bowiem to, czego nikt z samozwańczych „obrońców praworządności” nie chce usłyszeć: prawo obowiązuje wszystkich. Uruchomiono machinę medialnej nagonki również dlatego, że słowa te padły z ust człowieka, którego nie da się uciszyć, a którego skuteczność oraz konsekwencja są dla wielu realnym zagrożeniem.

Bo przecież to nie Maciej Nawacki przez lata zastraszał sędziów, prawników, prokuratorów. To nie on odmawiał orzekania z innymi sędziami, organizował protesty pod drzwiami sądów i na ulicach miast. To nie on kreował narrację o „neosędziach”, otwierając drogę do ostracyzmu i siał nienawiść.

Robili to ci, którzy dzisiaj krzyczą o rzekomym „zastraszaniu”. Atakują, ponieważ  boją się, że ich czas się wkrótce się kończy. Boją się odpowiedzialności przed prawem, którego jako hasła tak często nadużywali.

Środowisko, które przez lata piętnowało za „zły podpis”, a co nie mniej absurdalne również za uczestnictwo w zgodnej z prawem procedurze konkursowej przed legalnie powołaną i konstytucyjnie ukształtowaną KRS, dzisiaj grzmi o „zastraszaniu”. A przecież to właśnie oni wcześniej sięgnęli po bezprawne metody wobec Macieja Nawackiego - obniżając mu wynagrodzenie o połowę wbrew ustawowej ochronie i wbrew konstytucyjnej gwarancji niezawisłości. Gdy on wskazywał, że to rażące naruszenie prawa, milczeli. A dziś, gdy przypomina im, że odpowiedzialność prędzej czy później zapuka także do ich drzwi — próbują przykleić mu etykietę tego, kto zastrasza.

Sędzia Maciej Nawacki nie groził. Broniąc godności sędziego Jakuba Iwańca - ofiary brutalnego medialno-politycznego ataku – działał w granicach i na podstawie prawa – prawa do obrony. W tym samym kontekście wskazywał na uzurpowanie sobie kompetencji przez Tomasza Ładnego do występowania w roli „Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych” w sytuacji, gdy jedynymi legalnymi rzecznikami powołanymi zgodnie z ustawą są sędziowie Piotr Schab, Michał Lasota i Przemysław Radzik.

Przypominając, że nikt nie jest ponad prawem, przywołał demony, które tamto środowisko chce oswoić tworząc m. in. aferę hejterską. Bo sprawa ta dotyczy właśnie tzw. „afery hejterskiej”, w której jednym z głównych nazwisk jest nazwisko sędziego Iwańca.

Broniący go Maciej Nawacki jest za to atakowany. Bo jeżeli rozwieje się mit afery – co pozostanie… Stanie się niewątpliwie skoro nawet przedstawiciel dawnej formacji gen. Marek Dukaczewski, oficer PRL-owskich służb i były szef WSI, powiedział, że „afera hejterska mogła być inspirowana ze wschodu w ramach działań wojen hybrydowych, które Rosjanie prowadzą efektywnie w wielu krajach”.

Może się okazać, że nagonka na Jakuba Iwańca to nie tylko hejt, ale i element większej gry, w której świadomie lub nie odgrywa się cudzy scenariusz. Im więcej takich wystąpień jak to w Sądzie Najwyższym - tym mniej zostanie z propagandowego fundamentu, na którym – o zgrozo - próbowano budować nową wersję praworządności.

A zatem niech mówią, niech stawiają zarzuty za udział w aferze hejterskiej, ,,zły podpis”, czy orzekanie w SN w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Im głośniej, tym wyraźniej widać, jak szybko tracą grunt pod nogami.


Autorem tekstu jest dr Andrzej Skowron, sędzia Sądu Rejonowego w Tarnowie, członek zarządu stowarzyszenia "Prawnicy dla Polski".

Źródło: niezalezna.pl