"Mogą być jeszcze sytuacje, które będą powodowały impulsy wzrostowe, ale co do zasady jest zgoda wśród ekonomistów, że w przyszłym roku inflacja będzie spadać i wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują" - powiedział wiceminister finansów Artur Soboń.
Gość Studia PAP, odnosząc się do przewidywanego poziomu inflacji powiedział, że "prognozowanie jest w tych warunkach niezwykle trudne".
"W budżecie zapisaliśmy inflację blisko 10 procentową. (...) Mogą być jeszcze sytuacje, które będą powodowały impulsy wzrostowe, takie jak eskalacja wojny czy jakaś sytuacja na rynku energii, ale co do zasady jest zgoda wśród ekonomistów, (...) że w przyszłym roku ta inflacja będzie spadać i wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują" - ocenił.
Pytany o główne założenia ustawy budżetowej na przyszły rok zaznaczył, że "wydatki na obronność są absolutnym priorytetem". "W samym budżecie to jest 3 proc. PKB" - zaznaczył.
Jak podkreślił, istotnym punktem budżetu są też środki na kontynuację polityki społecznej i pomocy dla osób najbardziej dotkniętych skutkami wysokiej inflacji.
To wszystkie rozwiązania tarczowe - tarcza antyinflacyjna, tarcza antyputinowska, tarcza solidarnościowa, różnego rodzaju dodatki czy obniżki podatków. Wreszcie inwestycje i rozwój i - w sytuacji spowolnienia gospodarczego - zwłaszcza inwestycje publiczne
- wyliczał.
Pytany o zarzuty dotyczące tego, że rząd nie włącza do budżetu planów wydatków z funduszy publicznych, wiceminister odpowiedział, że nie rozumie takich głosów.
Każde państwo zarządza swoimi finansami publicznymi w taki sposób, w jaki sobie to zorganizowało, natomiast raportujemy wszyscy do Komisji Europejskiej i porównujemy się w taki sposób, by brać pod uwagę wszystkie wydatki publiczne, całego sektora administracji publicznej, w tym samorządu. Wszystkie te wydatki widać - i nominalnie, i w relacji do PKB
- podkreślił.
"Jak byśmy spojrzeli na koniec 2021 roku, to w relacji do PKB to było 1,9 procent deficytu, a w UE 4,7 procent. W strefie euro 5,1 procent" - wskazał.