Przed warszawskim sądem ruszył proces Witolda Gadowskiego. Dziennikarz został pozwany przez niemiecką spółkę Ringier Axel-Springer za naruszenie dóbr osobistych. Przed salą sądową zgromadziły się tłumy osób, a rozprawa przeniesiona została z większej do mniejszej sali.
Już wczoraj Polacy spontanicznie skrzykiwali się, by dziś wspierać Gadowskiego w sądzie podczas rozprawy w procesie z niemieckim koncernem Ringier Axel-Springer. "Im więcej tam będzie ludzi, tym lepiej" - pisano.
Jutro 23.11.2018 godz.13:30 proces Gadowski vs. Axel Springer. Wydział Cywilny Sądu -al. Solidarności 127/ Sala 131, korytarz H, piętro 1?? @GadowskiWitold Siły i zwycięstwa w tej walce...???Im więcej tam będzie ludzi, tym lepiej...??
— ?? ? ✝️ Maja Nabzdyjak (@MajaNabzdyjak) 22 listopada 2018
Okazało się, że mobilizacja poskutkowała, bowiem dziś w warszawskim sądzie pojawiły się tłumy ludzi. Nieoczekiwanie rozprawę przeniesiono z sali 131 do sali 214, czyli... mniejszej niż ta pierwotnie zapowiadana. Czyżby w ten sposób chciano zmniejszyć liczbę obserwatorów procesu?
Witold Gadowski pozwany 0rzez niemiecki koncern. Sędzia Tyszka. Tlum. Duza sala zamieniona na mala pic.twitter.com/X7rsKKs1if
— Ewa Stankiewicz - Jørgensen (@ewa_stankiewicz) 23 listopada 2018
Jeżeli taki był zamysł, to zdecydowanie się nie udało... Kolejka chętnych do obserwowania procesu Gadowskiego stała nawet przed budynkiem sądu. Tak ogromne zainteresowanie świadczy o tym, że polscy dziennikarze mogą czuć się szanowani przez swoich odbiorców. Taka liczba osób wspierająca Witolda Gadowskiego pokazuje, jakim szacunkiem się on cieszy.