Prokuratura chce postawić kilku sędziom zarzuty m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, co ma związek z tzw. "aferą hejterską". Wśród nich jest Łukasz Piebiak, Przemysław Radzik i Jakub Iwaniec. Sędziowie, wobec których złożono wnioski o uchylenie immunitetu, nie ukrywają oburzenia treścią zarzutów. "Jest członkiem zorganizowanej grupy składającej się z licznych osób, sędziów, którzy walczyli o to, żeby wymiar sprawiedliwości był uzdrowiony, a którym to się na chwile obecną nie udało" - mówi portalowi niezalezna.pl sędzia Jakub Iwaniec. Z kolei sędzia Radzik w rozmowie z nami podkreślił: "To jest wynik prokuratury kierowanej przez pana Bodnara, prokuratury zemsty za działania, które przez 6 lat zmierzały do ograniczenia anarchizacji polskiego wymiaru sprawiedliwości".
Dziś Prokuratora Regionalna we Wrocławiu skierowała do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego wnioski o podjęcie uchwał zezwalających na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziów: Łukasza Piebiaka, Jakuba Iwańca, Przemysława Radzika i Arkadiusz Cichockiego.
Zarzut niedorzeczny. Prokuratura podejrzewa bowiem sędziów o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, na czele której miał stać sędzia Piebiak. Wymieniane są także czyny m.in. nieuprawnionego przetwarzania danych osobowych, ujawniania informacji, dokumentów, publikowania treści zniesławiających oraz przekraczania uprawnień
"Uczestnicy grupy prowadzili działania przeciwko sędziom, w tym przede wszystkim skupionym w Stowarzyszeniu Sędziów Polskich Iustitia, z wykorzystaniem sprawowanych funkcji i zajmowanych stanowisk w wymiarze sprawiedliwości"
- czytamy w komunikacie prokuratury.
Łącznie sędzia Piebiak ma usłyszeć zarzuty popełnienia 19 przestępstw, sędzia Iwaniec - 12, sędzia Radzik - 10, a sędzia Cichocki - 3.
Sprawa dotyczy tzw. "afery hejterskiej". Prawnicy dla Polski wskazują, że "afera" w mediach wyszła z otoczenia zdrajcy Tomasza Szmydta, a konkretnie - od jego małżonki, która informowała redakcje o wiadomościach z "rzekomej grupy Kasta", które "uzyskała z telefonu męża".
"Należy przypomnieć, że to za pomocą tak wykreowanej afery doprowadzono do rezygnacji z funkcji wiceministra Łukasza Piebiaka, a w konsekwencji do zaniechania rozpoczętej reformy wymiaru sprawiedliwości"
- napisano w stanowisku PdP.
- To postępowanie to forma represji wobec nas. Od początku nie godziliśmy się na obecny kształt wizji praworządności, praworządności odwetowej. Muszą być ci ludzie naprawdę mocno zdeterminowani, aby ferować zarzuty udziału w grupie przestępczej. Zespół, który miał zajmować się tzw. aferą hejterską, został powołany przez uzurpatorów prokuratorskich - mówi w rozmowie z portalem Nniezalezna.pl sędzia Jakub Iwaniec.
Podkreślił, że "chodzi o nasze upokorzenie, naszych rodzin, zniszczenie nas medialnie w środowisku".
- Ciężko to będzie odbudować. Z tej tzw. afery nie wyniknie nic w sądzie. Mam nadzieję, że ludzie, którzy we mnie wierzą, czy wierzyli, nie dadzą się zmanipulować tym przekazem - dodał Jakub Iwaniec.
Zauważył, że w sprawie "miało być dużo materiału dowodowego, mieli oceniać to prokuratorzy, ale zajęło im to mało czasu".
- Mamy poparcie wielu środowisk prawniczych, stowarzyszeń, adwokaci chcą podjąć się naszej obrony. Chcemy, by wszystko było jawne, chcemy spojrzeć w oczy tym prokuratorom, dobrze by było, że sam Prokurator Generalny Adam Bodnar reprezentował urząd w tej sprawie, bo chcielibyśmy mu spojrzeć prosto w oczy i zmierzyć się z jego szkalującymi opiniami, godzącymi w nasze dobre imię
Odpowiadając na formułowane przez prokuraturę zarzuty, sędzia odparł, że "jest członkiem zorganizowanej grupy składającej się z licznych osób, sędziów, którzy walczyli o to, żeby wymiar sprawiedliwości był uzdrowiony, a którym to się na chwile obecną nie udało".
- Zawsze w sercu mamy Polskę - dodał.
- Nie ukrywam, że dla mnie zaskoczeniem jest, że zdecydowano się iść po takiej skali nieprawdy i manipulacji i chcieć postawić nam zarzuty udziału w grupie przestępczej, jakbyśmy byli bandytami z Pruszkowa czy Wołomina. (…) To jest wynik prokuratury kierowanej przez pana Bodnara, prokuratury zemsty za działania, które przez 6 lat zmierzały do ograniczenia anarchizacji polskiego wymiaru sprawiedliwości
- powiedział w rozmowie z niezalezna.pl.
- Jest mi po ludzku przykro, że państwo tak traktuje swoich sędziów, po latach służby tak ich wynagradza. Żaden z nas nie popełnił żadnego przestępstwa, nikt nie prowadził akcji szkalowania sędziów - przeciwnie, to my jesteśmy obiektem takiej akcji od 6 lat ze strony nie tylko Iustitii, ale także polityków - dodał.
Zdaniem sędziego Radzika, "mamy XVIII wiek w Polsce, jeśli chodzi o praworządność i nikt nie wyciąga wniosków".
- Będzie coraz gorzej, bo ta władza się nie zatrzyma - dodał.
Warto zauważyć, że informacja o zamiarze postawianiu zarzutów pojawiła się dzień po tym, gdy sędzia Radzik wszczął - jako zastępca rzecznika dyscyplinarnego - postępowanie wyjaśniające po materiale Telewizji Republika ujawniającym powiązania kobiety skazanej za oszustwo z niektórymi sędziami należącymi do Iustitii.