Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku zakończył się dziś proces prezesa spółdzielni mleczarskiej w Mońkach, oskarżonego o przyjęcie łapówek. Prokuratura chce dla niego m.in. 4 lat więzienia, obrona - uniewinnienia. Wyrok ma być ogłoszony za dwa tygodnie.
To czwarty proces w tej sprawie. Trzy wcześniejsze wyroki sądu rejonowego były w II instancji uchylane i sprawa wracała do ponownego rozpoznania.
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, która Stanisławowi J. zarzuca przyjęcie w związku z pełnieniem funkcji publicznej nie mniej niż 347 tys. zł łapówek, chce dla niego kary czterech lat więzienia, 10 tys. zł grzywny, przepadku równowartości kwoty przypisanych mu łapówek oraz siedmioletniego zakazu pełnienia stanowisk kierowniczych w przedsiębiorstwach. Obrona wnioskuje o uniewinnienie.
Według śledczych, prezes monieckiej spółdzielni mleczarskiej miał - od maja 2002 r. do listopada 2004 roku - dostawać 10 proc. wartości od każdej faktury wystawionej przez firmę, która wygrywała przetargi ogłaszane przez spółdzielnię na wykonywanie prac remontowych. Na ławie oskarżonych zasiada również były inspektor nadzoru inwestorskiego w spółdzielni (obecnie na emeryturze), któremu śledczy zarzucają, że pośredniczył w przekazywaniu pieniędzy przez przedsiębiorcę - głównego świadka oskarżenia, za co sam też miał dostawać łapówki.
Obaj oskarżeni nie przyznają się do zarzutów. Twierdzą, że przedsiębiorca ich pomawia. Podkreślają, że to jedyny świadek oskarżenia, a pozostali - jego rodzina i pracownica - mówią to, co z nimi uzgodnił.
Dotąd kluczowe dla sprawy było to, czy oskarżonego prezesa spółdzielni mleczarskiej można zaliczyć - jak robi to prokuratura w akcie oskarżenia - do osób pełniących funkcje publiczne w rozumieniu prawa karnego. Zwrócił na to uwagę w styczniu 2017 roku sąd okręgowy, po raz trzeci uchylając wyrok pierwszej instancji (był to wyrok uniewinniający).
Uzasadniał, że przy prawnej ocenie tej kwestii nie chodzi tylko o zatrudnienie w instytucji, która dysponuje pieniędzmi publicznymi, ale o wypełnianie roli, której jest przypisana działalność publiczna. Zastrzeżenia drugiej instancji budziła też ocena przez sąd rejonowy zeznań kluczowego świadka, czyli przedsiębiorcy. Sąd pierwszej instancji uznał je za niewiarygodne.
Sąd rejonowy poinformował dziś, że rozważa zmianę kwalifikacji prawnej czynów zarzucanych Stanisławowi J. już nie tyle dotyczących działalności funkcjonariusza publicznego, co tzw. łapownictwa menedżerskiego, wymienianego w Kodeksie karnym wśród przepisów o przestępstwach przeciwko obrotowi gospodarczemu.
Postępowanie sądowe w tej sprawie trwa od 2010 roku. Trzy razy wyroki sądu rejonowego (pierwszej instancji) były uchylane w postępowaniu apelacyjnym. W pierwszym zapadł wyrok skazujący, w dwóch kolejnych oskarżeni byli uniewinniani.