Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Polska za Tuska znów ograna przez Brukselę. Prezes PiS dosadnie: Nasz udział jest na poziomie 0

Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił dziś podczas konferencji prasowej na temat zbrojeń. Niemniej, wskazywał na liczne zagrożenia płynące z faktem, iż koalicja 13 grudnia postawiła w tej materii na Unię Europejską. "Teraz mamy do czynienia nie z demokratycznym rządzeniem, a ciągła manipulacją. To też jest tylko i wyłącznie element manipulacji. A nam nie jest potrzebna manipulacja, tylko obrona, powrót do wielkich kontraktów - poza europejskich" - mówił.

Autor: Anna Zyzek

Reklama

W unijnych kuluarach negocjowany jest właśnie Europejski Program Przemysłu Obronnego (EDIP). Sprawa jest w tym momencie na etapie tzw. trilogu - czyli negocjacji pomiędzy Komisją Europejską, europarlamentem i Radą Europejską, i rozbija się przede wszystkim o to, które firmy zbrojeniowe dostaną największy udział w liczącym 1,5 mld euro torcie. W zasadzie - z których państw członkowskich. 

Wstępna propozycja Komisji Europejskiej przewidywała, że pierwszeństwo otrzymają firmy, których produkty składają się w co najmniej 65% z komponentów wyprodukowanych w Europie, przy czym pozostałe 35% mogłoby pochodzić na przykład ze Stanów Zjednoczonych lub Korei Południowej. Jednak podczas wspólnego posiedzenia dwóch komisji Parlamentu Europejskiego – głównie dzięki poparciu Niemiec i Francji – przegłosowano podniesienie tego wymogu do 70%. W praktyce oznacza to, że to właśnie te dwa kraje najbardziej skorzystają na wprowadzeniu takiego kryterium. A nie Polska.

"To cios w polski przemysł zbrojeniowy i całą wschodnią flankę Unii. Nasze firmy, często opierające się na technologii spoza UE - w tym z USA czy Korei Południowej - zostają praktycznie wykluczone z udziału w programie"

– komentował w mediach społecznościowych Michał Dworczyk, europoseł PiS.

"Nasz udział to 0"

Dziś na ten temat zabrał głos prezes PiS - Jarosław Kaczyński - podczas briefingu prasowego. Kwestię tego, jak szkodliwe i niebezpieczne będzie oddawanie w ręce Brukseli kompetencji dotyczących obronności, niejednokrotnie podnosiła już polska opozycja. Wtedy wówczas była atakowana przez koalicję 13 grudnia za rzekomo "stawianie oporu wobec Tarczy Wschód".

Chcemy się dzisiaj zająć sprawą polskich zbrojeń, ale jest to również kwestia ściśle z Unią Europejską - jej wysiłkami, zapowiedziami, odnoszącymi się do tej dziedziny. Jeśli chodzi o postawę naszych przeciwników politycznych, to oni najwyraźniej wiązali wielkie nadzieje z UE - w tej dziedzinie. Podnosili, że to właśnie UE może nam pomóc.  A jak sprawa wygląda naprawdę? Wygląda w ten sposób, że mamy do czynienia z decyzjami, które w nasze interesy obronne, ale i gospodarcze - bo jest to powiązane, bardzo mocno uderzają.

– powiedział na początku Kaczyński.

"Po pierwsze - jeśli chodzi o nasz udział w tym "torcie", na początku niewielkim, to jest on na razie na poziomie 0. To praktycznie, rzecz biorąc, Niemcy, Francja i Hiszpania mają z tego korzystać. My nie. Natomiast, nas mają dotyczyć ograniczenia. Po pierwsze - ograniczenia dot. kontraktów, które były już zapowiedziane, a nawet są zawarte. Są to kontrakty spoza UE - USA i Korea Płd., bo tam dokonywaliśmy zakupów. Teraz zaś wszystko ma być kupowane na terenie UE, a tutaj możliwości zbrojeniowe i tego przemysłu, są niewielkie Chcemy, by one wzrosły, to jest właściwy kierunek. Natomiast - zagrożenie jest teraz nieodległe" - mówił dalej.

Nawet część naszej produkcji w tym momencie jest mocno oparta o komponenty spoza UE, że w ramach nowych regulacji - trzeba będzie tę produkcję przerwać bądź szukać nowych możliwości. A to i opóźnia tę produkcję, i obniża jej jakość. Jest jednak jeszcze jedna sprawa. Sprawa tego, kto ma tą armią broniącą wschodnią flankę NATO, dowodzić. Są stawiane w tej chwili postulaty, które w tej chwili - sprowadzają się do tego, że mają dowodzić Niemcy. O to chodzi, jeżeli mowa o Polsce? O suwerennym kraju? Wydaje mi się, że nie. Jest jednak Pan, który o tych sprawach mówi - Manfred Weber. Odgrywa on w tej chwili w UE ważną rolę. Jest szefem EPP. Niemniej, to stanowisko ma być ponownie obsadzane, ale on jest kandydatem. Pytanie, czy PO będzie go dalej popierać.

– mówił dalej szef polskiej opozycji.

"Tusk to specjalista od propagandy"

Następnie, prezes Kaczyński odniósł się do inicjatywy, jaką jest "Tarcza Wschód". Ale w wymiarze rzeczywistym i... realnym. Wspomniał, że koalicja Donalda Tuska często gra inwestycją, aby rozkręcać spiralę hejtu pod adresem PiS.

Żeby było jasne - żadnych środków, biorąc pod uwagę decyzje, które zapadły w UE - nie widać. Po drugie - Tarcza Wschód na pewno by się nam przydała i tego rodzaju plan, choć bez tej nazwy, był omawiany na posiedzeniach komitetu bezpieczeństwa, gdy byłem jego przewodniczącym. Jest to plan naprawdę wielki, jeśli ma mieć sens, a nie wyłącznie figurą propagandową. I naprawdę drogi. Jeżeli dziś mówi się, że za 10 mld złotych udałoby się ją zbudować - jest to nieporozumienie. 100 mld to jest zupełne minimum. Tam jest szereg różnych problemów technicznych, problemów związanych z wykupem ziemi. Nie jest to przedsięwzięcie łatwe. Trzeba by było zmienić również sieć dróg.

– mówił Kaczyński.

Dodał, że brukselskie plany nie zakładają finansowania Tarczy Wschód.

Niemniej, UE opłacałoby się w tym uczestniczyć, gdyby faktycznie chciała się w ten sposób bronić - powinna pokryć minumum połowę tej kwoty. Nic z tego. Żadnej pomocy... Ciągle jest tylko i wyłącznie stale uprawianej przez PO - propagandy. A tutaj specjalistą jest Donald Tusk. To jest mniej więcej tak, jak walka z dopalaczami, z kastracją pedofilów. Teraz mamy do czynienia nie z demokratycznym rządzeniem, a ciągła manipulacją. To też jest tylko i wyłącznie element manipulacji. A nam nie jest potrzebna manipulacja, tylko obrona, powrót do wielkich kontraktów - poza europejskich. 

– ocenił.

Autor: Anna Zyzek

Źródło: niezalezna.pl
Reklama