30 września br. obywatel Ukrainy został zatrzymany przez polskie służby na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania wystawionego przez Niemcy. Tamtejszy wymiar sprawiedliwości zarzuca mu udział w wysadzeniu nitek gazociągów Nord Stream na dni Bałtyku.
Tymoteusz Paprocki na antenie Telewizji Republika wskazał na szczegóły przeszukania miejsca zamieszkania Wołodymyra Ż. Do sytuacji doszło w 2024 roku, gdy poszukiwanego nie było go w domu.
Adwokat wskazał, że z informacji przekazanych przez jego klientów wynika, że w podwarszawskiej miejscowości pojawiło się wtedy łącznie około 20 osób. Wśród nich było kilkoro przedstawicieli różnych niemieckich służb wraz z tłumaczem.
Obrońca Wołodymyra Ż. wskazał, że w trakcie czynności służby zabezpieczyły w ramach Europejskiego Nakazu Dochodzeniowego przedmioty należące do jego klienta.
Wzięli dużo więcej
Paprocki potwierdził pojawiające się w mediach informacje, że zabezpieczono podczas przeszukania szereg sprzętów, które zostały wywiezione do Niemiec.
Wskazał, że strona niemiecka pierwotnie zażądała jedynie sprzętów teleinformatycznych, takich jak telefon czy komputer. Ostatecznie zabrano także m.in. sprzęt nurkowy i narzędzia, które służyły do prowadzenia prac w ramach działalności gospodarczej.
- Zgodnie z postanowieniem prokuratury na te dodatkowe rzeczy (zabezpieczenie ich - red.) pierwotnie zgody nie było - wyjaśnił mec. Paprocki.
Adwokat wskazał, że w prokuratura mogła w późniejszym czasie zezwolić na zatrzymanie tych rzeczy, ale w terminie nieprzekraczającym 7 dni, co nie nastąpiło.
Nie wydano formalnego postanowienia o zatwierdzeniu tego przeszukania zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego
– tłumaczył mecenas.
Gość Telewizji Republika dodał, że zatrzymane rzeczy zostały przekazane stronie niemieckiej i wywiezione z Polski.