Politycy Platformy Obywatelskiej, którzy przez lata milczeli na temat ks. prałata Henryka Jankowskiego, teraz, gdy ten nie żyje, nie przebierają w słowach. – Jestem pewny, że był agentem i usiłował mnie wskazać. Nie udało się – mówił niedawno Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu, w programie u Tomasza Lisa. – Agenturalna współpraca to oczywiście poważny problem, ale te zarzuty o pedofilię to jest katastrofa dla tych, którzy bronią prałata Jankowskiego – mówił Borusewicz.
Większość komentatorów ze środowiska lewicy skupia się na wątkach obyczajowych, pomijając kwestię agenturalności. Wczoraj wsparcia ks. Jankowskiemu udzielił najbardziej znany tajny współpracownik SB – Lech Wałęsa. „Muszę powiedzieć, że nie widziałem do tej pory żadnych wiarygodnych dowodów na potwierdzenie oskarżeń. Nie mieści się w mojej głowie, by była to prawda. Co do pomówień o współpracę z SB przez Borusewicza i Cenckiewicza, to oni zawsze jako żaby podkładali nogę, kiedy kuto konie” – czytamy na Twitterze byłego prezydenta.
Tymczasem oburzona zarzutami pedofilskimi lewica postanowiła działać. Na sesji Rady Miasta Gdańska głosami Koalicji Obywatelskiej ks. Jankowskiemu odebrano tytuł honorowego obywatela miasta, nazwę skweru i zdecydowano o usunięciu pomnika. Do decyzji wystarczyły niesprawdzone informacje „Gazety Wyborczej”.
Co ciekawe, politycy KO nie są skłonni działać w sprawie skazanego za pedofilię Romana Polańskiego. Przypomnijmy, w 1977 r. kalifornijska prokuratura postawiła reżyserowi sześć zarzutów, w tym gwałtu z użyciem narkotyków oraz sprzecznego z prawem stosunku z osobą małoletnią. Polański przyznał się do winy, ale w lutym 1978 r. uciekł z USA, gdy okazało się, że grozi mu więzienie. Do tej pory nie może postawić stopy na terenie Stanów Zjednoczonych, gdyż zostałby zatrzymany. Czyny pedofilskie Polańskiego zostały stwierdzone przez sąd.
To jednak politykom KO nie przeszkadza, by hołubili go jako honorowego obywatela Łodzi. Gwiazda Polańskiego w alei w Międzyzdrojach też nie uwiera ich sumienia.