Nie jestem zwolennikiem wracania do funkcji, zwłaszcza, jeżeli dana osoba z funkcji zrezygnowała - powiedział we wtorek poseł KO Marcin Kierwiński pytany o kandydaturę Sławomira Neumanna na stanowisko szefa klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej.
Dziś w Warszawie zbierają się zarząd PO, a później klub parlamentarny Koalicji Obywatelskiej. Tematem dyskusji ma być m.in. kwestia wyboru nowego szefa klubu w miejsce obecnego lidera Platformy Borysa Budki, który ma złożyć rezygnację z pełnionej funkcji. Współpracownicy Budki nie wykluczają, że podczas obrad zarządu ogłosi on rekomendację dla posła Cezarego Tomczyka, który miałby zostać jego następcą w klubie Koalicji Obywatelskiej.
Wcześniej wolę kandydowania na szefa klubu zgłaszali także kojarzeni z poprzednim szefem PO Grzegorzem Schetyną: Tomasz Siemoniak i Sławomir Neumann (w poprzedniej kadencji był szefem klubu PO-KO).
Marcin Kierwiński pytany w Programie Trzecim Polskiego Radia, kto jest prawdopodobnym następcą Borysa Budka odparł, że nie chce na ten temat spekulować, bo kandydatury ujawnią się na posiedzeniu klubu. Na pytanie, czy jego zdaniem po niemal roku od ujawnienia taśm z Tczewa przyzwoity jest start Sławomira Neumanna, Kierwiński odparł:
"Sławomir Neumann zrezygnował z funkcji przewodniczącego klubu PO i chyba podjął decyzję wtedy. Nie jestem zwolennikiem wracania do funkcji zwłaszcza, jeżeli dana osoba z funkcji zrezygnowała"
Neumann szefował klubowi najpierw PO, a później PO-KO w poprzedniej kadencji parlamentarnej. Ustąpił na początku października zeszłego roku po tym jak TVP Info opublikowała nagranie jego rozmowy z lokalnymi działaczami partii z Tczewa, która odbyła się pod koniec 2017 r. w Gdańsku. Polityk w wulgarny sposób wypowiadał się w niej na temat sytuacji w tym mieście; rozmowa dotyczyła też ewentualnych zarzutów prokuratorskich dla związanych z PO prezydentów miast. Deklarował też, że stanie murem za wszystkimi, którzy mają problem z prawem, warunkiem jest jednak członkostwo w Platformie.