- Informuję, że zarząd Narodowego Banku Polskiego przychylił się do mojej propozycji i podjął decyzje strategiczne o zwiększeniu zapasów złota, podwyższając udział złota w naszych rezerwach, aktywach rezerwowych do poziomu 30 proc. - powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej Glapiński.
Jak mówił NBP ma zasoby złota przekraczające 520 ton. - W tej chwili są warte ok. 240 mld zł, a cena złota cały czas rośnie. To stanowi w tej chwili 25 proc. naszych wszystkich rezerw. To jest przyzwoity wskaźnik - powiedział prezes NBP.
Dodał, że - pod względem zasobów złota - polski bank centralny wyprzedza Europejski Bank Centralny oraz Bank Anglii, jak i „cały szereg innych renomowanych banków”. - Na świecie zajmujemy w tej chwili 12. miejsce wśród banków centralnych i będziemy złoto kupować dalej - zadeklarował Glapiński.
Ocenił, że złoto stanowi „kotwicę bezpieczeństwa państwowego, filar zaufania do naszej waluty i gospodarki oraz gwarancję niezależności państwowej i gospodarczej”. - Nasze trzy zasady podstawowe to oczywiście: bezpieczeństwo, płynność i dochodowość w długim terminie - zaznaczył.
Zwrócił też uwagę, że podstawową część rezerwy NBP gromadzone jest w obligacjach skarbowych w dolarach amerykańskich. - Dolar jest walutą światową, jest walutą naszego zachodniego świata. Oczywiście gromadzimy dolary, ale zwiększamy udział złota. Tak robią zresztą wszystkie najważniejsze banki centralne - podkreślił.
"Obniżenie perspektywy ratingu Polski to sygnał ostrzegawczy"
Prezes NBP odniósł się do niepokojących doniesień sprzed kilku tygodni o obniżeniu perspektywy ratingu dla Polski.
- Oczywiście, że martwiliśmy się tym obniżeniem perspektywy, bo ono oznacza, że za rok może dojść także do obniżenia ratingu - powiedział Glapiński.
Szef NBP podkreślił jednak, że decyzja agencji nie wpłynęła na notowania polskich obligacji. - Szczęśliwie obserwowaliśmy, że nie nastąpiła zmiana rentowności. Inwestorzy nie zareagowali, bo widzą bardzo silne podstawy polskiej gospodarki - zaznaczył.
Zdaniem Glapińskiego sygnał wysłany przez agencje ratingowe należy traktować jako ostrzeżenie. - To jest taka lampka czerwona, którą nam zapaliły, żebyśmy uważali. Pogrozili nam palcem i teraz patrzą, w którą stronę pójdziemy - powiedział.
Prezes NBP ocenił, że Polska znajduje się „na krawędzi” i w najbliższym czasie kluczowe będzie, czy rząd podejmie działania prowadzące do ograniczenia deficytu i długu publicznego. - Nie da się całkowicie zlikwidować deficytu, ale ważne jest, czy robimy wysiłki, by go zmniejszyć, czy dalej się zadłużamy - stwierdził. Dodał, że decyzje w tej sprawie należą do parlamentu i rządu, a nie do banku centralnego.