Intensywne opady śniegu i zamiecie, które nawiedziły północną Polskę, doprowadziły w nocy do paraliżu ruchu na drodze ekspresowej S7. Najpoważniejsze utrudnienia wystąpiły na odcinku między Ostródą a Olsztynkiem, gdzie trasa pozostawała nieprzejezdna przez wiele godzin. W trudnych warunkach utknęły setki samochodów osobowych i ciężarówek, a kierowcy musieli radzić sobie niemal bez wsparcia z zewnątrz.
Z relacji kierowców wynika, że przez długi czas na miejscu nie było ani pługów odśnieżnych, ani służb porządkowych koordynujących sytuację w zatorze. Wiele osób spędziło godziny w nieogrzewanych samochodach, oszczędzając paliwo; część zgłaszała, że kończy im się benzyna oraz brakuje jedzenia i wody. Przy intensywnych opadach śniegu i silnym wietrze opuszczenie pojazdów było niemal niemożliwe.
W internecie narasta krytyka pod adresem władz, którym punktowana jest nieadekwatna reakcja na zaistniałą sytuację, zarówno na szczeblu centralnym, jak i lokalnym.
Wicewojewoda z Koalicji Obywatelska "pociesza": najważniejsze, że nikt nie ucierpiał
Okazuje się jednak, że dramat kierowców, który utknęli w kilkunastokilometrowym korku na S7 to dla samorządowców z ramienia Koalicji Obywatelskiej nieduży problem.
Wicewojewoda warmińsko-mazurski, Mateusz Szauer (KO) podsumowując działania służb, ocenił, że sytuacja na S7 była trudna i najważniejsza dla wszystkich: policji, straży pożarnej, administracji rządowej i samorządowej.
Ale... "najważniejsze jest to, że po pierwsze nikt nie zginął, a po drugie, że w ani jednym przypadku nie mieliśmy do czynienia z interwencją służb medycznych" - stwierdził.