Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Michalski z WP utknął na S7 i narzeka na służby. "Brak przygotowania i reakcji na czas" - pisze wprost

- Armagedon to mało, żeby opisać, co się działo na trasie z województwa kujawsko-pomorskiego do warmińsko-mazurskiego. Kilka pługów na trasach zasypanych po kolana. Brak przygotowania i reakcji na czas w kolejnych gminach - to relacja z tego, co działo się na drodze S7, autorstwa Patryka Michalskiego, znanego z krytyki poprzednich rządów dziennikarza Wirtualnej Polski.

Silne opady śniegu i zawieje, które uderzyły w północną Polskę, sparaliżowały w nocy ruch na trasie ekspresowej S7. Najtrudniejsza sytuacja powstała na odcinku między Ostródą a Olsztynkiem, gdzie droga została zablokowana na wiele godzin. W śnieżycy utknęły setki samochodów osobowych i ciężarowych, a kierowcy zostali zdani niemal wyłącznie na siebie.

Z relacji kierowców wynika, że przez wiele godzin nie widzieli oni ani pługów, ani patroli, które koordynowałyby działania w korku. Ludzie siedzieli w nieogrzewanych autach, oszczędzając paliwo, część z nich informowała o kończącej się benzynie, braku jedzenia i picia. Przy gęstych opadach i silnym wietrze opuszczenie pojazdu było praktycznie niemożliwe.

W sieci szerzą się głosy krytyki na temat władz, które nie zareagowały na tę sytuację adekwatnie - zarówno centralnych, jak i lokalnych.

Głos na temat fatalnej sytuacji S7 i braku należytych działań zabrał... Patryk Michalski, znany z krytyki Zjednoczonej Prawicy i Prawa i Sprawiedliwości dziennikarz Wirtualnej Polski.

- Armagedon to mało, żeby opisać, co się działo na trasie z województwa kujawsko-pomorskiego do warmińsko-mazurskiego. Kilka pługów na trasach zasypanych po kolana. Brak przygotowania i reakcji na czas w kolejnych gminach. Samochody w rowach. W końcu totalna blokada kilkunastu samochodów w lesie między Ostródą a Olsztynkiem w obie strony

- czytamy w zamieszczonym krótko po północy alarmistycznym wpisie Michalskiego.

Dziennikarza uratowała - jak sam pisze - "wspaniała para z okolicy, która zorganizowała całą akcję ratunkową".

- To oni wiedzieli o zasypanym parkingu w lesie, który po odśnieżeniu, dał przestrzeń na przepchnięcie kolejnych blokujących się samochodów i obranie jedynej przejezdnej trasy na Ostródę. Do miejsca docelowego niestety nie dotarliśmy i prawdopodobnie nie dotrzemy, ale jesteśmy bezpieczni.  Mieliśmy bardzo dużo szczęścia. To jest budujące, że tak wiele zupełnie obcych osób, tak bardzo sobie pomagało i ciągle pomaga. Niestety wciąż mnóstwo osób czeka na pomoc - dodał Patryk Michalski.

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane