Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Dramat ludzi pozostawionych w śnieżycy na S7. "Totalny brak komunikacji", "masakra"

Silne opady śniegu i zawieje, które uderzyły w północną Polskę, sparaliżowały w nocy ruch na trasie ekspresowej S7. Najtrudniejsza sytuacja powstała na odcinku między Ostródą a Olsztynkiem, gdzie droga została zablokowana na wiele godzin. W śnieżycy utknęły setki samochodów osobowych i ciężarowych, a kierowcy zostali zdani niemal wyłącznie na siebie.

Zator powstał po tym, jak kilka ciężarówek nie było w stanie podjechać pod wzniesienia i zablokowało oba pasy ruchu. Choć prognozy pogody zapowiadały intensywne opady, skala paraliżu "zaskoczyła" służby. 

Wiele godzin przed śnieżycą IMGW ostrzegała przed intensywnymi opadami śniegu, wydając alerty drugiego i trzeciego stopnia dla części województw warmińsko-mazurskiego, pomorskiego, kujawsko-pomorskiego oraz mazowieckiego.

Dramat kierowców. Gdzie były służby?

Przez długi czas służby nie udrożniły trasy ani zorganizowania objazdów. Samochody stały w miejscu po kilka, a nawet kilkanaście godzin.

Z relacji kierowców wynika, że przez wiele godzin nie widzieli oni ani pługów, ani patroli, które koordynowałyby działania w korku. Ludzie siedzieli w nieogrzewanych autach, oszczędzając paliwo, część z nich informowała o kończącej się benzynie, braku jedzenia i picia. Przy gęstych opadach i silnym wietrze opuszczenie pojazdu było praktycznie niemożliwe.

Inny czytelnik:

Dopiero po długim czasie rozpoczęto próby rozdzielania ruchu i wyciągania ciężarówek, jednak warunki pogodowe znacząco utrudniały akcję. Nawet tworzenie korytarzy przejazdowych okazało się niewystarczające wobec skali zatoru.

W ciągu najbliższych godzin można się spodziewać silnych porywów wiatru, wzmożonych opadów śniegu i śniegu z deszczem.

Ozdoba: tak samo było w czasie powodzi

Na antenie Republiki gościł dziś Jacek Ozdoba, europoseł Prawa i Sprawiedliwości. Polityk zauważył w tym kontekście analogię do wydarzeń z jesieni 2024, kiedy to Dolny Śląsk zetknął się z dramatyczną powodzią. Wtedy również państwo pokazało, że nie działa... Sam Donald Tusk, na chwilę przed tragedią, oceniał, że "prognozy nie są przesadnie alarmujące". 

"To samo było w przypadku katastrofy na Dolnym Śląsku. Premier mówił wówczas, że nie ma powodów do niepokoju - okazało się inaczej. Tak jest i teraz. Donald Tusk napisał tweeta, a na sztabie kryzysowym go nie było. Założę się, że być może dzisiaj premier wyjdzie w kurtce i będzie szpanował przed kamerami i będzie odganiał, może nawet z zasapanym Kierwińskim, śnieg. Oczywiście, warunki drogowe są dziś bardzo trudne. Jednak my od kilku lat, przez tą durną politykę, nie przygotowujemy państwa na zarządzenie kryzysowe związane z czynnikami atmosferycznymi"

– mówił Ozdoba w rozmowie z Michałem Rachoniem.
 

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane