Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Katarzyna Tusk na podsłuchu? Szef rządu bije na alarm, ale jego narrację studzi... Siemoniak

Onet.pl poinformował dzisiaj, że Katarzyna Tusk-Cudna, prywatnie córka szefa rządu, Donalda Tuska, ma status pokrzywdzonej w śledztwie dot. Pegasusa. Sam Tusk w alarmistycznym tonie napisał, że "PiS podsłuchiwał jego żonę i córkę". Taką narrację rozbroił jednak minister jego gabinetu, Tomasz Siemoniak. - [Córka premiera] kontaktowała się z jedną z osób, które były pod kontrolą Pegasusową - stwierdził. Chodziło konkretnie o Romana Giertycha. - Żadna polska służba nie prowadziła kontroli operacyjnej wobec kogokolwiek z rodziny Donalda Tuska - stwierdził były wiceszef MSWiA, Maciej Wąsik.

Koalicja rządząca stara się od długiego czasu przedstawić zakup i stosowanie przez państwo polskie systemu nazywanego "Pegasus" jako działania wymierzone przeciwko ówczesnej opozycji parlamentarnej, w skład której wchodziła m.in. Koalicja Obywatelska. Nielegalnie działająca komisja Magdaleny Sroki przesłuchuje kolejne osoby, a istotę funkcjonowania systemu wyjaśnił krótko Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, który był głównym celem komisji ds. Pegasusa.

- Jako Prokurator Generalny, wbrew sączonej tu narracji, nie koncentrowałem się na ściganiu przedstawicieli opozycji, a na ściganiu groźnych przestępców. A że przy okazji okazywało się, że niektórzy z przestępców to byli prominentni przedstawiciele władzy, nawet się okazywało, że bliscy współpracownicy Donalda Tuska, to Donald Tusk nie powinien mieć do mnie pretensji, tylko do siebie - powiedział podczas przesłuchania Ziobro.

We wtorek skierowano do sądu akt oskarżenia przeciwko byłemu wiceministrowi sprawiedliwości, Michałowi Wosiowi. Powód - zakup "Pegasusa". Zarzuty - absurdalne, dotyczące m.in. "korzyści osobistej" i "przekroczenia uprawnień".

- Udzieliłem legalnego dofinansowania dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które zakupiło system używany do łapania bandziorów przez kilkanaście państw Unii Europejskiej. Gdybym dziś miał ponownie podjąć decyzję o dofinansowaniu sprzętu dla CBA - zrobiłbym to ponownie, tym bardziej wiedząc, jak bardzo tej służby boją się działacze PO - napisał w oświadczeniu Woś.

System pomógł m.in. w wykryciu rosyjskiego szpiega w Polsce, Pawła Rubcowa (vel Pablo Gonzalesa).

Próba przedstawienia "Pegasusa" jako systemu do kontroli opozycji nie słabnie. W środę na portalu onet.pl pojawił się tekst Jacka Harłukowicza "Córka Donalda Tuska ze statusem pokrzywdzonej. Chodzi o Pegasusa".

Harłukowicz pisze, że Katarzyna Tusk-Cudna, prywatnie córka Donalda Tuska, ma w śledztwie dot. Pegasusa status pokrzywdzonej i miała zostać już przesłuchana przez prokuraturę. 

Z tekstu wynika, że status otrzymała ona w związku z tym, że pełnomocnikiem rodziny Tusków, był Roman Giertych. Znany adwokat miał podlegać kontroli operacyjnej w związku z tzw. aferą Polnordu, dotyczącą wielomilionowych defraudacji.

Onet.pl zaznacza, że prowadzący śledztwo prokurator nie odpowiedział, na czym polega szkoda córki szefa rządu. Ponano także, że przesłuchana ma być żona Tuska, Małgorzata. Giertych przekonuje, że jego klienci mają taki status w związku z domniemanym "naruszeniem tajemnicy adwokackiej i obrończej".

Tusk: Podsłuchiwano moją żonę i córkę

Temat podchwycił w mediach społecznościowych sam Donald Tusk i zamieścił dwa wpisy.

- Okazuje się, że PiS podsłuchiwał przy pomocy Pegasusa moją żonę i córkę. Wnuczki i wnuków też, podpalaczu z Żoliborza? - pytał Tusk.

Następnie napisał:

- W tym podsłuchiwaniu moich najbliższych chodziło Kaczyńskiemu prawdopodobnie o ochronę instytucji rodziny. W imię tradycyjnych wartości oczywiście.

W podobnym duchu wpis zamieścił Marcin Kierwiński, minister spraw wewnętrznych i administracji.

Informacje o podsłuchach u najbliższej rodziny D. Tuska dewastują narrację PiS o tym, że Pegasus służył do walki z przestępcami. Nie, to było narzędzie systemowej walki z opozycją. Stosowanej bez żadnych hamulców - stwierdził Kierwiński.

Wąsik: To oczywiście fejk

Na wpisy te zareagował Maciej Wąsik, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Zjednoczonej Prawicy.

- To oczywiście fejk. Żadna polska służba nie prowadziła kontroli operacyjnej wobec kogokolwiek z rodziny Donalda Tuska. Jedno jest pewne. Tusk potrafi kłamać jak z nut - napisał Wąsik.

Jarosław Kaczyński, prezes PiS, pytany o wpisy Tuska przez dziennikarzy, odpowiedział jednym słowem: "bzdury".

- To, że Tusk znowu ordynarnie kłamie, już nikogo nie dziwi. Nikt nie zakładał podsłuchów jego żonie ani córce. Ale to, że Tusk wciągał żonę i córkę w kontakty z aferzystą Giertychem, którego służby namierzały Pegasusem, każąc im do niego dzwonić — to już zupełnie inna sprawa

- napisał w mediach społecznościowych Zbigniew Ziobro.

Siemoniak rozbija narrację Tuska

Co warte odnotowania, narracji Tuska zaprzeczył nawet minister-koordynator służb specjalnych w jego rządzie, Tomasz Siemoniak.

- Prokuratura potwierdziła, że córka pana premiera, Katarzyna Tusk, ponieważ kontaktowała się z jedną z osób, które były pod kontrolą Pegasusową, no to jej rozmowy, jej informacje mogły tutaj paść łupem tych, którzy inwigilowali

- stwierdził Siemoniak w nielegalnie przejętej TVP Info.

Potem w mediach społecznościowych Siemoniak próbował złagodzić negatywne dla forsowanej narracji skutki swojej wypowiedzi.

- Fakt inwigilowania rodziny byłego premiera, przewodniczącego Rady Europejskiej jest absolutnym skandalem i nie ma żadnego znaczenia pod jakim pretekstem to się odbywało. (…) Kontrolę operacyjną stosowano, aby zdobyć informacje na temat osób w ogóle nie związanych ze śledztwem, którego kontrola dotyczyła - stwierdził.

Kogo podsłuchiwano?

Użytkownik serwisu X o nicku Jack Strong wskazuje, że zarówno z dzisiejszych wypowiedzi medialnych, jak i z ujawnionych kilka miesięcy temu taśm na antenie TV Republika wynika, że z objętym kontrolą operacyjną Giertychem kontaktowały się tak Katarzyna, jak i Małgorzata Tusk.

- Dziś należałoby więc zażądać od rodziny Tuska przedstawienia potwierdzenia zapłaty faktur za obsługę prawną. Czy płacili Giertychowi? A może reprezentował ich za darmo? Jeżeli tak było, czy to nie jest pewnego rodzaju łapówka, którą Giertych (jeden z najdroższych warszawskich adwokatów) płacił w nadziei na zwycięstwo PO i zamiecenie pod dywan swoich kłopotów z Polnordem?! - zasugerował "Jack Strong".

Źródło: niezalezna.pl