Od października 2023 r. niemiecka policja zawróciła do Polski ok. 4600 osób - wynika z ustaleń przedstawionych przez niemiecki "Bild". Proceder może zaostrzyć się od nowego tygodnia - gdy Niemcy wprowadzą kontrole na wszystkich granicach.
"Bild" przyjrzał się liczbie odsyłanych do Polski migrantów od października 2023 r., od kiedy przygraniczne landy wprowadziły kontrole graniczne. Takich zawróceń do lipca 2024 r. było - jak wskazuje redakcja - ok. 4600.
Ta sytuacja może pogorszyć się po 16 września, kiedy Niemcy wprowadzą kontrole na wszystkich swoich granicach.
- Zapraszanie wszystkich migrantów spowodowało wielkie problemy. Gdy na ulicach miast bezpieczeństwo spada, Niemcy zamykają granice, zostawiając z problemami sąsiadów - ocenił były wiceszef polskiego MSZ, Marcin Przydacz.
- [Migranci] trafią do Polski, czy to ze wschodu, czy z innego kierunku, i w Polsce pozostaną. Efektem może być wzrost migrantów w Polsce, mimo że Polska nie ponosi winy za te przepływy migrantów - dodał.
Z kontroli granicznych nie są zadowoleni także polscy przedsiębiorcy.
- Jako Pomorze Zachodnie dotychczas szczyciliśmy się swobodnym przepływem usług, towarów, ale także kadr między Polską, a Niemcami. Wiele inwestycji lokowało się blisko polsko-niemieckiej granicy właśnie przez to, że ułatwiony transport umożliwiał dobre prowadzenie biznesu, sprawny transport i możliwość pozyskania do firmy pracowników zarówno z Polski jak i z Niemiec. Trudno więc ocenić pozytywnie sytuację ograniczenia swobody w przekraczaniu granicy. Z ubolewaniem stwierdzam, że tracimy pewną wartość, która wyróżniała nas na mapie świata. Udało nam się zbudować zintegrowane pogranicze, które było silne poczuciem wspólnoty. Najpierw osłabiła to pandemia, a teraz niestety najpierw kontrole incydentalne, a teraz stałe – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej.