Ten, kto będzie dysponował tym mózgiem operacji zdecyduje, nad którym terytorium zostaną rakiety strącone. Na czyją głowę będą spadać szczątki. O to chodzi w podejmowaniu decyzji, kto jest dysponentem systemu IBCS - mówił w w rozmowie z red. Michałem Rachoniem szef BBN Jacek Siewiera.
Prezydent Andrzej Duda przypomniał wczoraj w wywiadzie dla Telewizji Republika, że "decyzja o tym, że Polska będzie mogła kupić samoloty F35, to okres prezydentury Donalda Trumpa”.
Okres poprzedniej amerykańskiej prezydentury ocenił jako „okres dużego wzmacniania bezpieczeństwa Polski - zarówno od strony energetycznej jak i od strony militarnej".
O militarny sojusz polsko-amerykański pytany był w Telewizji Republika szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera.
- W strategicznej ocenie, amerykański przemysł zbrojeniowy, ich możliwości i technologie to wartość, które na warunki wojny, o jakiej świat nie może zapomnieć, to jedyny sojusznik. To komplet zdolności: produkcja, technologie, ogromne zaplecze gospodarcze - wskazał.
Nawiązując do słów prezydenta przypomniał, że „pierwsze twarde zobowiązania współpracy gospodarczej opartej o przemysł zbrojeniowy ze Stanami Zjednoczonymi zapadły za prezydentury Donalda Trumpa - była to zgoda na sprzedaż samolotów F-35 - wówczas najnowocześniejszych samolotów bojowych”.
Pod koniec lutego br. poinformowano, że Polska kupuje IBCS, czyli najnowocześniejszy system dowodzenia obroną przeciwlotniczą i przeciwrakietową, na potrzeby programów „Wisła” i „Narew”. Umowę w tej sprawie podpisał wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Realizację wartego 2,53 mld dolarów netto kontraktu zaplanowano na lata 2024-2031.
O systemie IBCS (Integrated Battle Command System) mówił w programie “Jedziemy” Siewiera.
- To oprogramowanie wraz z całą infrastrukturą sieciową i oprzyrządowaniem sprzętowym, służące do integracji dowodzenia w polu walki. Po pierwsze zbudowania świadomości sytuacyjnej, odbierania informacji z różnych sensorów i platform, jak na przykład F-35, z innych samolotów czy systemów radarowych, ze zdolności satelitarnej. Później w oparciu o świadomość sytuacyjną możliwe jest wykonywanie konkretnych operacji, neutralizowanie konkretnych celów - tłumaczył.
Zaznaczył, że „bardzo ważna część tego systemu to zdolność do analizy i wsparcia podejmowania decyzji”. - Ten system posiada wszystkie niezbędne i najnowsze rozwiązania, pozwalające na predykcję na przykład trajektorii lotów pocisków, typu pocisków. To pozwala z kolei ekonomicznie efektywniej zarządzać wojną - mówił.
I dalej: „To bardzo skomplikowany i rozbudowany system podejmowania decyzji, zbierania danych, który w najbliższych dekadach będzie rozbudowywany w oparciu o narzędzia sztucznej inteligencji”.
- Departament Stanu wyraził zgodę, by to właśnie w Polsce, za administracji poprzedniego rządu, został zaimplementowany ten system. To polscy dowódcy mieli do niego dostęp. Najwyższe zaufanie zostało zogniskowane w Polsce - przypomniał.
- To nie jest laptop czy lodówka, którą kupujemy i cieszymy się, że mamy najnowszy model. Ten system będzie wykorzystywany w trakcie prowadzenia wojny. Ten, kto będzie dysponował tym mózgiem operacji zdecyduje, nad którym terytorium zostaną rakiety strącone. Na czyją głowę będą spadać szczątki. O to chodzi w podejmowaniu decyzji, kto jest dysponentem systemu IBCS
- podsumował.