Ukraina pokazała swoją wielkość. Polska też pokazała swoją wielkość. Pokazaliśmy swoją siłę. Szybkie, jasne i moim zdaniem prawidłowe decyzje. Nie widać wahania, nie widać strachu. Jest nadzieja - mówi nam europoseł Prawa i Sprawiedliwości Anna Fotyga, blisko dwa miesiące po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Obok optymizmu, dochodzi też do trudnych konkluzji. - To społeczeństwo musi zostać głęboko zmienione. To wielki problem z tożsamością - mówi o liczącej około 140 milionów ludzi Rosji.
Blisko dwa miesiące od rosyjskiej napaści na Ukrainę, rozmawiamy z europoseł Prawa i Sprawiedliwości Anną Fotygą.
Pytana na początek, czy w konsekwencji wyrządzanych okrucieństw Rosja doświadczy cywilizacyjnego resetu, mówi nam:
„to trudne pytanie i trudna odpowiedź. Bardzo uważnie śledziłam społeczeństwo rosyjskie, liczyłam na tę reakcję. Za podejmowane decyzje odpowiedzialność ponosi Putin i jego ekipa. Nie ma też wątpliwości, że przez dziesięciolecia społeczeństwo było faszerowane propagandą, ale żyjemy w dobie mediów docierających do społeczeństw. Społeczeństwo też ma dostęp do informacji, poprzez różnego typu kontakty. Na Ukrainie mają przecież rodziny… Ta wojna ukazała straszliwą twarz Rosji. Nie tylko Kremla, nie tylko Putina. Rosji”.
Przywołuje przechwycone przez ukraińskie służby nagranie, jakie usłyszała przed kilkoma dniami:
„zrozpaczony młody Rosjanin dzwoni do matki i mówi: „mamo, zabijamy dzieci”. „Ty zabijasz faszystów, rób to!” - usłyszał w odpowiedzi”.
- Jestem matką, jestem babcią. Tego się nie da wyobrazić. Człowiek po prostu nie może znieść takiej informacji. To społeczeństwo musi zostać głęboko zmienione. To wielki problem z tożsamością - słyszymy dalej.
Fotyga od lat utrzymuje kontakty z rosyjską opozycją i - jak mówi - w bardzo wielu sprawach z nimi współpracuje.
- Jednak mam też trudne doświadczenie, mianowicie rozmowę z przedstawicielami opozycji wiele miesięcy temu. Sformułowałam pytanie, czy są gotowi przekazać społeczeństwu informację, że odcinają się od agresywnej zewnętrznej polityki Putina. Nikt mi nie odpowiedział. Ja chcę wspierać tamtejszą opozycję, ale widzę, jak wielka musi być tam wykonana praca. Społeczeństwo, w tym opozycja, musi zrozumieć, że Rosjanie muszą przyjąć na siebie winę za to, co zostało zrobione - mówi nam była minister spraw zagranicznych.
Rosyjska opozycja liczyła na to - jak tłumaczy - że „kraj zdoła się zdemokratyzować metodami wyborczymi”. - Ja nie miałam wątpliwości, że już od kilku lat w tamtym systemie dokonywała się konsolidacja despotyzmu; krótko mówiąc - bolszewickiego podejścia do własnego społeczeństwa i do społeczeństw zewnętrznych. To jest poważny problem. Myślę, że nie da się tego rozwiązać tylko metodą porozumienia - przekonuje europoseł PiS.
Jest też przekonana, że „Rosja będzie cofnięta cywilizacyjnie”, jednak - zaznacza - w tej chwili widzi inny cel. - Zachód musi przerwać tę wojnę. Ale nie zmuszając Ukraińców do kompromisu. Walka, jaką prowadzą Ukraińcy, jest niebywałym argumentem prawno-międzynarodowym. Oni udowodnili, że już na wieki chcą swojego państwa. Zachód nie ma prawa się zgodzić na wyrwanie im części ich państwa. To, co oni robią, jest znacznie silniejsze - mówi dalej i dzieli się analogią:
Pytana o ocenę postawy Zachodu blisko dwa miesiące po napaści na Ukrainę, odpowiada:
„częścią realnej polityki międzynarodowej jest, żeby istniało - nawet słabe - państwo rosyjskie. Zawsze tak było. Pamiętamy, jak kolektywny Zachód traktował polskie powstania… Ta Rosja jest ważnym elementem kalkulacji politycznej na Zachodzie, a w percepcji wielu - jest stabilizatorem Zachodu. Jak traktowany był Hitler jeszcze w Monachium? Jako polityk, bo wtedy Niemcy uważano za ważny element stabilizacji kontynentalnej. Tę wojnę możemy nazywać, jak chcemy… Pokazuje jednak takie oblicze Rosji, które wymaga znacznie poważniejszych decyzji, niż te katalogi do tej pory dostępne. I konsekwencji w ich realizowaniu”.
Poproszona o optymistyczny akcent na koniec rozmowy, Fotyga konkluduje:
„uważam, że bieg wydarzeń powoduje coraz większą konsolidację. Widzę zmuszanie tych, którzy chcieliby się wyłamywać, do stawania w jednym szeregu. Niezmiennie podkreślam przy tym percepcję społeczeństw zachodnich. Elity mogą być szybciej zmiecione, niż im się to wydaje. Ukraina pokazała swoją wielkość. Polska też pokazała swoją wielkość. Pokazaliśmy swoją siłę. Szybkie, jasne i moim zdaniem prawidłowe decyzje. Nie widać wahania, nie widać strachu. Jest nadzieja”.