Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

"Amerykanie wyrzucili do śmietnika brednie Stróżyka i Duszy". Jak Biały Dom zniszczył narrację reseciarzy

Amerykanie brednie Duszy i Stróżyka wyrzucili do śmietnika, bo dobrze wiedzą, że prowadzone przeciwko Cenckiewiczowi postępowania to nie tylko próba szantażowania prezydenta Nawrockiego, ale również państwa polskiego i ich międzynarodowych partnerów - powiedział w swoim programie w TV Republika Michał Rachoń, dyrektor programowy stacji.

"Notatka o spotkaniu Trump-Nawrocki, którą Kancelaria Prezydenta wysłała do MSZ, wskazuje, że rozmowa miała charakter tajny. Tymczasem brał w nim udział Sławomir Cenckiewicz, pozbawiony dostępu do informacji niejawnych i oskarżony o zdradę tajemnic polskiej armii" - pisze dzisiaj na łamach "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski.

"Reseciarze nie mogą wybaczyć"

Sprawa dotyka kwestii bezpieczeństwa i tego, co od początku swoich rządów, próbuje robić koalicja 13 grudnia i obsadzone przez nią służby.

Michał Rachoń w swoim programie na antenie TV Republika przypomniał, że jedną z pierwszych decyzji nowej większości sejmowej było de facto "rozbrojenie" komisji ds. badania wpływów rosyjskich, przez odwołanie jej składu kierowanego przez prof. Sławomira Cenckiewicza.

- Z wielu zagadnień, jakie składają się na proces zbliżania i dialogu z Rosją, "taką, jaka ona jest", polityki, jaką prowadził od 2007  do 2014 r. rząd Donalda Tuska i jego najważniejsi urzędnicy i dyplomaci, komisja opisała tylko niewielki fragment: współpracę z rosyjskimi służbami polskich służb wojskowych, których jednym z dyrektorów był płk Krzysztof Dusza

- mówił Michał Rachoń. 

- Prof. Cenckiewicz opisał ten proces, a zgodę na ten proces wyraził swoim podpisem Donald Tusk - dodał.

Podkreślił, że ujawnienie tych faktów jest czymś, czego "reseciarze nie mogą wybaczyć". Ludzie opisani w raporcie komisji ds. badania wpływów dziś znów pełnią wysokie funkcje państwowe.

- Kiedy Platforma Obywatelska przejęła władzę pod koniec 2023 r. i stworzyła rząd, przejęła instytucje państwa polskiego i skierowała ludzi WSI, w tym owego reseciarza Dusze do SKW, nie minęło wiele czasu, a Sławomira Cenckiewicza odwiedziła w domu Żandarmeria Wojskowa - mówił Michał Rachoń.

Chodziło wówczas o - jak wskazał Rachoń - absurdalne zarzuty dotyczące rzekomego zatajania informacji medycznych w ankiecie bezpieczeństwa.

W lipcu 2024 roku Służba Kontrwywiadu Wojskowego kierowana przez Jarosława Stróżyka podjęła próbę odebrania prof. Cenckiewiczowi poświadczeń bezpieczeństwa. Profesor zaskarżył tę decyzję. Sprawa znalazła swój finał w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie, który 17 czerwca 2025 roku uchylił decyzje SKW oraz premiera Donalda Tuska w tej sprawie. Sąd w obszernym uzasadnieniu stwierdził, że "w sprawie doszło do naruszenia przepisów prawa materialnego", i nie było żadnych podstaw, by uznać, że prof. Cenckiewicz nie daje rękojmi zachowania tajemnicy. 

- WSA zbombardował wszystkie decyzje SKW i uchylił je. Stwierdził, że były one bezprawne. (...) To była miazga - dodał Michał Rachoń.

Wizyta ŻW w domu Cenckiewicza i próba odebrania poświadczeń bezpieczeństwa była preludium przed inną akcją - postawienia profesorowi zarzutów za - jak wskazał Michał Rachoń - zasadniczo stworzenie serialu "Reset", pokazującego m.in. koncepcję linii Wisły, określanej przez komentatorów jako linia zdrady, zakładającą oddanie wschodniej Polski na pastwę rosyjskiego agresora.

- Pamiętajcie, że zły nie śpi, będzie próbował nas jeszcze kąsać, pewnie ja nie będę ostatni

- mówił na manifestacji po przedstawieniu zarzutów prof. Sławomir Cenckiewicz.

Sąd zniszczył narrację Tuska i Stróżyka

Mimo decyzji WSA w sprawie poświadczeń prof. Cenckiewicza, przedstawiciele rządu Tuska i jego akolici stwierdzili, że "nie ma to żadnego znaczenia".

Michał Rachoń wskazał, że Alicja Kurek, radca prawny reprezentująca Sławomira Cenckiewicz, zwróciła uwagę na przepis prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (p.p.s.a).

- Z mocy art. 152 par. 1 p.p.s.a. w razie uwzględnienia skargi na akt lub czynność, nie wywołują one skutków prawnych do chwili uprawomocnienie się wyroku, chyba że sąd postanowi inaczej

- brzmi fragment pisma.

Pismo Alicji Kurek potwierdza, że WSA "nie zawarł rozstrzygnięcia, które wyłączałoby stosowanie" wspomnianego przepisu w odniesieniu do decyzji SKW i premiera, a co więcej premier "wniosku takiego nie zawarł w odpowiedziach na skargi" wniesione przez prof. Cenckiewicza.

-  Oznacza to, że Sławomir Cenckiewicz odzyskał dostęp do informacji niejawnych. Nie ma żadnych przesłanek potwierdzających brednie, które opowiadają reseciarze

- wyjaśnił Rachoń.

Mimo to, kiedy Sławomir Cenckiewicz został szefem BBN, płk Krzysztof Dusza wystosował do biura pismo, informując, że - wbrew decyzji sądu - Cenckiewicz "miałby nie posiadać dostępu do informacji niejawnych". Dusza to dziś wiceszef SKW - człowiek, który fotografował się w czapce Aurory, pił wódkę w Kadynach z Rosjanami i podpisał przed laty umowę o współpracy SKW z FSB.

Brednie Stróżyka do śmietnika

- Cała ta historia prowadzona przez reseciarzy miała prowadzić do tego, by uniemożliwić prof. Cenckiewiczowi wpływu na kluczowe sprawy dot. bezpieczeństwa, myślenia o bezpieczeństwie Polski w oderwaniu od sowieckiego paradygmatu autostrady strategicznej między Berlinem a Moskwą, bo do tego sprowadzał się reset. Cała ta koncepcja legła w gruzach, bo w Białym Domu, w miejscu, gdzie podejmowane są kluczowe decyzje dotyczące porządku bezpieczeństwa, w rozmowach brał udział właśnie Sławomir Cenckiewicz. To on jako szef BBN został zaproszony przez prezydenta Karola Nawrockiego. Prezydent wskazał, że to właśnie szef BBN ma prowadzić rozmowy ze swoimi odpowiednikami - a jego odpowiednikiem w USA jest National Security Advisor, czyli najważniejsza osoba zajmująca się doradztwem prezydentowi USA w kwestiach bezpieczeństwa

- wskazał Rachoń.

- Podjęto decyzje, co dalej z deklaracją, że amerykańskie siły zbrojne pozostaną w Polsce i współpracować będą z Polską przez najbliższe lata. O szczegółach ma rozmawiać właśnie prof. Cenckiewicz ze swoim odpowiednikiem w USA - dodał.

Zwrócił uwagę, że Czuchnowski, który przez lata firmował "oficjalną" narrację dotyczącą resetu, teraz pyta, "co oznacza wizyta Cenckiewicza w Białym Domu". 

- Jeśli Wojciech Czuchnowski i Gazeta Wyborcza, i reseciarze, Stróżyk, Dusza nie wiedzą, co to oznacza, choć w gruncie rzeczy pewnie wiedzą, to może ja wyjaśnię. Oznacza to, że państwo, które decyduje, jak wygląda międzynarodowy porządek bezpieczeństwa i najważniejsi jego przedstawiciele uznają, że Sławomir Cenckiewicz daje rękojmię utrzymania tej tajemnicy, a to sprawa fundamentalna i kluczowa. Brednie Duszy i Stróżyka wyrzucili do śmietnika, bo dobrze wiedzą, że prowadzone przeciwko Cenckiewiczowi postępowania to nie tylko próba szantażowania prezydenta Nawrockiego, ale również państwa polskiego i ich międzynarodowych partnerów

- powiedział dyrektor programowy TV Republika.

Dodał, że od Amerykanów w Białym Domu usłyszał, że zdjęcie Tuska celującego w plecy Donalda Trumpa jest dobrze znane w Waszyngtonie, w tym przez prezydenta USA.

- Według naszych informacji, ta sprawa, to zdjęcie i ta kwestia - pojawiły się w trakcie rozmów w Białym Domu - zaznaczył.

Źródło: niezalezna.pl