Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Rzucili hasło: panika

"Nienawiść dzieckiem śmiertelnego strachu, a czegóż mają bać się milijony?” – śpiewał Jacek Kaczmarski w „Carmagnoli”, i te słowa przypomniały mi się w rocznicę smoleńskiej tragedii.

Autor:

"Nienawiść dzieckiem śmiertelnego strachu, a czegóż mają bać się milijony?” – śpiewał Jacek Kaczmarski w „Carmagnoli”, i te słowa przypomniały mi się w rocznicę smoleńskiej tragedii. Dawno nie widziałem tak licznych tłumów, mocno prowokowanych i jednocześnie zachowujących tak niezwykły spokój. Wszystkie „policje jawne, tajne i dwupłciowe” od wielu dni śledzą klatka po klatce zapisy filmowe, usiłując znaleźć jakiś dowód strasznej agresji, jakiekolwiek przekroczenie prawa, i nic, tyle z tego wynika, ile z wieloletnich wysiłków sejmowych komisji.

Nie będąc w stanie czegokolwiek znaleźć, idą w totalną groteskę. Rządowo-establishmentowa narracja aktem faszystowskiej brutalności przeciwko państwu czyni agresywne układanie tulipanów w miejscu zakazanym. Albo że podobno – powiedziała jedna pani redaktor drugiej pani redaktor – poseł PiS powiedział do strażnika miejskiego „spier…”. Hańba! Faszyzm! Czy trzeba jeszcze dowodów, że Kaczyński szykuje zamach stanu?! Oczywiście, fakt, że strażnik miejski skopał dziennikarza i celowo stanął mu buciorem na gardle, uszkadzając kręgi szyjne, nie jest oburzający w najmniejszym stopniu, bo w ogóle go nie ma – to znaczy, nie ma go w mediach jedynie słusznych.

Na jednym oddechu bredzą dyżurne autorytety, że Kaczyński jest definitywnie skompromitowany, już go nie ma, wszyscy się z niego śmieją i są oburzeni, PiS jest skończony, Polacy mają już Smoleńsk w nosie – i że zagraża demokracji, chce obalić ustrój siłą, wiedzie tłumy faszystów z pochodniami. W obrazie pokazują Salę Kongresową (2700 miejsc siedzących) wypchaną po brzegi, razem z przejściami, a z offu wyjaśniają, że było w niej tylko 300 osób, co jest najlepszym dowodem, że żałoba się skończyła i nikogo już nie porywa. W jednym zdaniu potrafią wygłosić dwie logicznie sprzeczne tezy, a w następnym trzecią, która wyklucza obie poprzednie, i zgodzić się – tak, tak, ten Kaczyński to straszny jest, a mohery to obciach!

Jakiś idiota albo idiotka – już mi się nie chce ponownie sprawdzać – z „Gazety Wyborczej” zdemaskował(a) nawet zbrodniczą wymowę pomnika świateł, którymi oszołomy chcą zasłonić Pałac Prezydencki i zaburzyć idealną, nienaruszalną perspektywę urbanistyczną Krakowskiego Przedmieścia. Owoż nie dajmy się zwieść światłom – pisze – bo te światła mają być oprawione w stylizowane ryngrafy, a ryngraf, wiadomo – gdzie ryngraf, tam i miecz, a miecz to zabijanie: PiS chce zabijać, po prostu!

Trudno doprawdy jakkolwiek reagować na takie brednie. Nie chce się nawet odpowiadać, że przed Pałacem stoi już facet z mieczem, i to na koniu. A koń, wiadomo, to tratowanie. Więc ktoś chce tratować? Kto kogo?

Bądźmy wyrozumiali, bo te psychiatryczne objawy są typowe w napadach śmiertelnego strachu. A prorządowe establisz-męty to nie „milijony”, i na widok kilkudziesięciu tysięcy ludzi na ulicy po prostu nogi im się zaczęły trząść. To nic, że ci ludzie byli tak spokojni. Tym razem – jeszcze – przyszli się tylko modlić. Ale za jakiś czas…

Autor:

Źródło: