– Zrobiono ze śmigłowców pierwszorzędną sprawę dla naszych wojsk, zapominając o innych potrzebach sprzętowych, np. o kilkunastoletnim zaniedbaniu stanu floty morskiej. Poprzedni rząd zdecydował, że funduszy wystarczy tylko na 50 śmigłowców. Zamieszanie wokół AW101, który miał międzylądowanie na Słowacji, wywołano po to, by pokazać, że wybór caracali przez poprzedni rząd był optymalny dla Wojska Polskiego – mówi „Gazecie Polskiej Codziennej” Artur Soboń, poseł Prawa i Sprawiedliwości, członek sejmowej komisji obrony narodowej.
Co się właściwie wydarzyło w związku z lądowaniem AW101 na Słowacji?
To doskonały przykład dezinformacji, która ma sprawiać wrażenie chaosu w momencie, kiedy mamy do czynienia z procedurami. W wypadku lądowania AW101 na Słowacji piloci po prostu upewnili się co do planu przelotu i stanu silników. Nie naprawiano śmigłowca, nie było takiej potrzeby. Natomiast w mediach od razu pojawiły się spekulacje co do niesprawnych silników. A już łączenie przez media tego, że minister Antoni Macierewicz oglądał śmigłowiec w Warszawie, z tym, co się działo w drodze powrotnej maszyny do Włoch, to celowe sianie niepokoju i świadoma manipulacja opinią publiczną. Rzecz dotyczy śmigłowca o najwyższej klasie technologicznej. Wzbudzanie jakiegokolwiek wrażenia, że ten sprzęt jest awaryjny, służy dezawuowaniu postępowania przetargowego i jednego z oferentów (PZL-Świdnik) biorących udział w rozmowach o dostarczeniu naszej armii śmigłowca wielozadaniowego. Niestety, tego typu działania bardzo łatwo wpływają na opinię publiczną. Skutkuje to rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji uderzających w bezpieczeństwo naszego kraju. Przyczyniają się do tego również posłowie opozycji. O rzekomej awarii AW101 mówił m.in. poseł PO Czesław Mroczek, były wiceszef MON-u.
Może to celowa gra na rzecz caracali wybranych przez poprzedni rząd?
Nie da się niczego zarzucić supernowoczesnemu, sprawdzonemu, m.in. na Bałtyku czy w marynarce wojennej Wielkiej Brytanii, AW101. Wyciągnięto zatem argument wysokiej ceny. Tylko że średnia cena za śmigłowiec Caracal w poprzednim postępowaniu wyniosła 268 mln zł. Nikt nigdy na świecie nie zapłacił tyle za taki śmigłowiec. Zatem mówienie o tym, że włoska maszyna jest droga, jest niewspółmierne do faktów. Przede wszystkim trudno w ogóle porównywać potencjał obu tych maszyn. Mało mówi się o tym, że interesująca poprzedni rząd wersja morska do zwalczania okrętów podwodnych śmigłowca Caracal nie funkcjonuje nigdzie na świecie. Dostosowanie maszyny do zapotrzebowania Wojska Polskiego zajęłoby co najmniej pięć lat. Rząd PO-PSL zamierzał dokonać zakupu helikoptera wielozadaniowego, którego w ogóle nie ma, a dzisiaj politycy opozycji mówią, że te śmigłowce latałyby już po polskim niebie. Stworzono wrażenie, wywołane przez naszych poprzedników, że trwała walka między Łodzią, Mielcem a Świdnikiem. To nieprawda. Według ekonomistów oferta Airbus Helicopters była gospodarczo ósmą częścią oferty producentów posiadających swoje zakłady produkcyjne w Polsce. W związku z tym nie było sprzecznych interesów Mielca, Świdnika i Łodzi. Łódź miała pozyskać inwestycje w wypadku zwycięstwa każdego z trzech oferentów. Udało się jednak stworzyć wrażenie rywalizacji polsko-polskiej. Była to ordynarna próba medialnego przykrycia wydania 13 mld zł z budżetu na import starych i drogich śmigłowców z Francji, bez istotnych korzyści gospodarczych dla naszego kraju.
Jak wygląda sprawa zakupu samolotów dla VIP-ów?
Nie można z tym dłużej czekać. Nasi poprzednicy nie zrealizowali tego zakupu. Trzeba wynegocjować jak najlepsze warunki cenowe. Należy to postępowanie z pełną determinacją sfinalizować. Są na to środki. Pieniądze na modernizację sił zbrojnych w poprzednim roku zostały wydane niemal w 100 proc. W tym roku będzie podobnie. Zamierzamy zwiększać środki na obronność powyżej 2 proc. PKB. Przemysł obronny to nie tylko wzmacnianie bezpieczeństwa Polski, lecz także koło zamachowe naszej gospodarki. Tam, gdzie nie da się zrealizować zadania w ramach krajowego potencjału, zabiegamy o transfer technologii z innych krajów.
Przeciwnicy zarzucają ministrowi Macierewiczowi czystkę kadrową w armii. Spada nasz potencjał obronny?
Do tej pory nikt nie podał chociażby jednego przykładu oficera, który awansowałby, nie mając odpowiedniego doświadczenia. Na zamkniętym posiedzeniu sejmowej komisji obrony minister Antoni Macierewicz precyzyjnie pokazywał zmiany poszczególnych dowódców. Rzeczywiście wymieniono większość dowódców. Chodzi o oficerów, którzy z powodu wieku czy przeszłości powinni zostać wymienieni już dawno. To naturalna droga. W armii nie ma żadnego awansu, który nie wynikałby z naturalnej drogi zawodowej tych żołnierzy. Powodem ogromnej skali zmian są duże wyzwania stojące przed naszymi siłami zbrojnymi. Jest realizowany Strategiczny Przegląd Obronny, trwa modernizacja techniczna, rozbudowywana jest nowa formacja Wojsk Obrony Terytorialnej. Do tego potrzeba osób, które będą służyły wojsku całą swoją wiedzą. Nieprawdą jest, że do tych zadań potrzebni są ludzie ze stażem w WSI czy szkoleni w Moskwie.
Kiedy możemy się spodziewać reformy systemu dowodzenia. Czy powstaje ustawa?
Wkrótce pojawią się propozycje przywracające hierarchiczność w Wojsku Polskim. Taki model dowództwa, który będzie czytelny dla wszystkich. Poprzednia władza skomplikowała model dowodzenia armią, tworząc strukturę nieprzystającą do polskiej armii. Daliśmy też żołnierzom perspektywę awansu i poprawę statusu materialnego. Kierownictwo MON-u z pełną determinacją stara się, by Polacy wiedzieli, że Wojsko Polskie jest nie tylko istotną częścią systemu bezpieczeństwa naszego kraju, lecz także znajduje się zawsze blisko narodu, stanowi jego moralną awangardę.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#AW101 #śmigłowiec #śmigłowce #Artur Soboń
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Roman Andrzej Stańczyk