Zygmunt Bauman służył w zbrodniczych jednostkach, ścigał Żołnierzy Wyklętych, nigdy nie poniósł za to odpowiedzialności.
Pomysł oceniali historycy, którzy przypominali służbę Baumana w KBW i współpracę z IW.– Tworzony jest właśnie komitet społeczny – mówi „Codziennej” Dawid Majewski z Razem. Jaka treść miałaby się pojawić na tablicy? – Odnosząca się do naukowych osiągnięć – twierdzi działacz lewicy.
Działacze Razem w skandaliczny sposób próbują bagatelizować przeszłość Baumana.„I to w najbardziej ponurych latach 1945–1953. To były formacje bezpieczeństwa uznane za organizacje zbrodnicze” – podkreślił na antenie Radia Merkury Adam Kaczmarek z Instytutu Pamięci Narodowej w Poznaniu.
Jednoznacznie akcję Razem ocenił Piotr Lisiewicz, publicysta „Gazety Polskiej”, ale też mieszkaniec poznańskich Jeżyc.– Nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej, nie ma żadnych informacji, aby Zygmunt Bauman robił coś złego. To jak historia z dziadkiem Tuska, niby gdzieś był, ale nie wiadomo, co robił – twierdzi Majewski.
– Porównanie z dziadkiem Tuska, wcielonym do Wehrmachtu, jest idiotyczne. Zygmunt Bauman to stalinowski zbrodniarz, który osobiście odpowiada za najgorsze rzeczy, jakich dokonywał Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego – przypomina Lisiewicz.
– Siłą partii Razem było to, że odwoływała się do tradycji lewicy demokratycznej i niepodległościowej, a nie totalitarnej, jak SLD. Teraz odwoływanie się do stalinowca Baumana przekreśla możliwość odwoływania się przez nią do tradycji robotniczych, bo to KBW strzelała do poznańskich robotników w czerwcu 1956 – dodaje.