Niespodziewany finał miała krótka wymiana zdań w czasie jednego ze spotkań z liderem tzw. Komitetu Obrony Demokracji. Zaskakująca była już odpowiedź Mateusza Kijowskiego na pytanie, z czego się utrzymuje. Jednak komentarz jednego z uczestników spotkania całkowicie pogrążył samozwańczego „obrońcę demokracji”.
Lider tzw. KOD-u jeździ po Polsce i spotyka się ze swoimi zwolennikami. Sale, w których spotkania są organizowane, w szwach raczej nie pękają. Co więcej, biorą w nich również udział osoby, które sympatykami Kijowskiego nazwać trudno. W czasie jednego z takich wydarzeń, w Słupsku, zadano szefowi kodziarzy dość niewinne pytanie – o zarobki. Odpowiedź i komentarz kogoś z sali idealnie pokazują, kim tak naprawdę jest osoba, która stoi na czele „obrońców demokracji”.
–
Chciałem zapytać, ile pan zarabia w KODzie, jakie to są kwoty? – zapytał jeden z uczestników spotkania.
–
W ogóle nie zarabiam w KODzie – odparł Kijowski.
–
To z czego pan żyje? – dopytał ktoś z sali.
–
Ze wsparcia rodziny – odpowiedział bez zażenowania lider KOD, mężczyzna zdrowy przecież i w sile wieku.
–
Aha, dzieci płacą… – skomentował pytający słowa Kijowskiego.
Przypominamy, pod koniec ubiegłego roku „Super Express” ujawnił, że
samozwańczy „obrońca demokracji” zalegał z alimentami na dzieci, a zaległe świadczenia bezskutecznie próbował ściągnąć komornik sądowy przy Sądzie Rejonowym w Pruszkowie. Wtedy dług wynosił aż 83,3 tys. zł. Do tego dochodziły jeszcze odsetki i opłaty egzekucyjne. W sumie Kijowski miał wtedy do spłaty grubo ponad 100 tys. zł.
Źródło: niezalezna.pl
#KOD #Kijowski rodzina #Kijowski pieniądze #Kijowski KOD #Kijowski alimenty #Kijowski zarobki #Mateusz Kijowski
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
plk