Przypomnijmy: zorganizowana w Gdańsku impreza 30-lecia Trybunału Konstytucyjnego była współfinansowana przez niemiecką Fundację Konrada Adenauera. Zrozumiałe więc, że pojawiły się nagłówki w stylu "Jubileusz za niemieckie pieniądze".
Wöllenstein tłumaczy jednak w rozmowie z Onet.pl, że te zarzuty są "krzywdzące".
- twierdzi.Po pierwsze nie można mówić o "niemieckich pieniądzach" jako rządowych. Nie jesteśmy fundacją państwa niemieckiego tylko niezależną instytucją, która mieści się oczywiście w tradycji chrześcijańskiej demokracji, ale nie należy do państwa niemieckiego ani żadnej partii
I przyznaje, że "chodziło o mniej więcej 20 tysięcy złotych, które zostały przeznaczone na tłumaczy, sprawy techniczne i wyżywienie".
Czy faktycznie nie można mówić o "niemieckich pieniądzach jako rządowych"? Wystarczy wejść na stronę internetową Fundacji Adenauera. W zakładce "Finansowanie" czytamy:
Niemieckie fundacje polityczne są w dużej mierze finansowane ze środków rządu federalnego i krajów związkowych. 96,8 proc. funduszy Konrada Adenauera pochodzi ze środków publicznych, a 2,7 proc. - z opłat za wstęp i różnych innych dochodów.
Czy trzeba dodawać coś więcej?