Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

J. Kaczyński: pożegnanie z bratem

Ostatni raz w życiu się widzieliśmy stojąc nad łóżkiem mamy w piątek wieczorem, - mówi w wywiadzie PAP Jarosław Kaczyński.

Ostatni raz w życiu się widzieliśmy stojąc nad łóżkiem mamy w piątek wieczorem, - mówi w wywiadzie PAP Jarosław Kaczyński.

- Po tym, kiedy po raz ostatni widziałem brata, rozmawiałem z nim jeszcze późnym wieczorem przez telefon, gdzieś koło północy. Taki był zwyczaj. Rozmawialiśmy też, jak zwykle, o szóstej rano, o zdrowiu mamy, - opowiada polityk.

- Rozmawialiśmy też, gdy brat był już w samolocie. Informował mnie, jak co dzień, jaki był wynik obchodu lekarskiego. Zapytałem, go czy jest już w Smoleńsku. Powiedział, że nie, że jeszcze lecą i że dzwoni z telefonu satelitarnego. Bardzo rzadko go używał. Przypominam sobie, że wcześniej dzwonił do mnie z niego raz, może dwa. Przeważnie kontaktował się ze mną już po wylądowaniu. Brat powiedział mi, żebym się przespał, że wszystko jest w porządku. Pamiętam, że użył słów: "bo się rozpadniesz". W tym momencie przerwało rozmowę. Jakaś techniczna przerwa. Nie przejąłem się tym.

Jarosław Kaczyński wspomina, iż kiedy dotarł na miejsce katastrofy 10 kwietnia 2010 r. ciało jego brata leżało na skonstruowanych doraźnie noszach, robionych z jakiś kijów, było okryte.

- Oczekiwano na rozpoznanie zwłok. Byłem w strasznym szoku, zobaczyłem martwego brata, a musiałem załatwiać formalności, jakby wymusić, żeby ciała nie zabierano do Moskwy.

- Początkowo było to trudne, bo nie chcieli lub bali się uwierzyć, że rozpoznałem brata. Dopiero znak szczególny - blizna na prawej ręce, o której powiedziałem - ich uspokoił. Myśl była taka, żeby ciało ułożyć w trumnie i zabrać do samolotu, którym przylecieliśmy. Wydawało się, że rozmowy przyniosą pozytywny rezultat, bo minister ds. nadzwyczajnych Siergiej Szojgu się na to zgodził. Później Putin, mimo że był proszony, zmienił zdanie. Na to już nie mieliśmy żadnej siły, zajmował się tym Paweł Kowal. Putin powiedział, że zna moją sytuację, że wie o sytuacji mojej mamy.


Jarosław Kaczyński zauważa, że w jego opinii Prezydentowi nie oddano należytego hołdu.

- Sądzę, że gdy przybyła polska delegacja państwowa, powinno się ciało prezydenta okryć biało-czerwoną flagą, postawić straże i pilnować, żeby ciało prezydenta było odpowiednio traktowane. Jeśli chodzi o sekcję zwłok, jeżeli nawet uznać, że Rosjanie musieli ją przeprowadzić, ciało można było przewieźć choćby karawanem. Dopiero niedawno się o dowiedziałem, że było przewożone ciężarówką. Nie byłem jednak przy tym. Wierzę relacjom.

W opinii polityka, niewłaściwym było zachowanie Donalda Tuska, który również przyleciał na miejsce zdarzenia.

- … premier rządu, kiedy obok leży ciało prezydenta, powinien przyjść, oddać mu hołd i zrobić wszystko, żeby było ono właściwie traktowane. Gdybym był premierem, a zginąłby tam nawet nielubiany przeze mnie prezydent, to zachowałbym się zupełnie inaczej. To kwestia poczucia państwa, którego, jak sądzę, brak obecnie rządzącym, jak i kwestia osobistej kultury.

- My byliśmy tam prywatnymi osobami z punktu widzenia Rosji. Proszę pamiętać, jakie mieliśmy możliwości. I tak, chociaż pan Kowal jest teraz gdzie indziej, to nie ukrywam, że jestem mu wdzięczny, że potrafił wiele tam zrobić i bardzo energicznie działał.

Lider PiS dodaje, że nie weźmie udziału w uroczystościach państwowych rocznicy katastrofy.

- Po prostu wybieram uroczystości, co do których szczerości nie mam wątpliwości. Przypomnę, że mojego brata potwornie obrażano w zupełnie niebywały, zdziczały, okupacyjny można powiedzieć sposób, jeszcze kiedy żył. Obrażano też w sposób potworny jego, mnie i moją matkę, po jego śmierci. Nigdy w życiu nie słyszałem, żeby zostało to ze strony pana Tuska w twardych, żołnierskich słowach potępione. Mógł powiedzieć: to skandal, to są rzeczy, z którymi się absolutnie nie zgadzam, no mówiąc najkrócej: zamknijcie się. Nigdy tego nie zrobił. Mam razem z nim obchodzić rocznicę? Dlaczego mam się wpisywać w ten ocean hipokryzji?

 



Źródło:

 

Olga Alehno