Jak dowiedziała się „Codzienna”, 28 kwietnia 2010 r. Jerzy Miller spotkał się z Komisją Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Spotkanie to zostało nagrane. Miller przekonuje na nim członków komisji, że jej przekaz musi być m.in. spójny i nie może budzić wątpliwości u odbiorców. Z przebiegu posiedzenia komisji można wywnioskować, że właśnie wtedy zaplanowano zmanipulowany przekaz o katastrofie smoleńskiej. Selekcjonowano i fałszowano informacje. O wielu faktach opinia publiczna nigdy się nie dowiedziała.
To właśnie wtedy, na posiedzeniu komisji, śledztwo de facto zostało oddane Rosjanom i to oni decydowali o całym postępowaniu. Niektórzy członkowie komisji mieli wątpliwości – mówili o skandalicznym zachowaniu Rosjan, którzy nie dopuszczali ich do dowodów i zamykali przed nimi drzwi.
Już jutro rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, a potem dziennikarze dowiedzą się o dotychczasowych ustaleniach podkomisji ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej działającej w ramach Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. W sprawie pojawiły się bowiem nowe dowody, które komisja otrzymała m.in. od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a które wskazują na fakt, że załoga Tu-154M została wprowadzona w błąd przez obsługę lotniska Siewiernyj.
– Z materiałów wynika, że między odległością do pasa startowego, jaką obsługa lotniska podała załodze, a odległością rzeczywistą była znaczna różnica, mogła ona mieć wpływ na przebieg lądowania i katastrofy – powiedział w TVP Info dr Wacław Berczyński, który szefuje podkomisji.
Cały tekst we wtorkowej "Gazecie Polskiej Codziennie"