W poniedziałek na lotnisku wojskowym w okolicach Malborka wylądowały samoloty z Polakami ewakuowanymi ze wschodniej Ukrainy. – (…) osoby, które przyjeżdżają, to w przytłaczającej większości młode rodziny, młodzi ludzie, którzy chcą na nowo zorganizować sobie życie, chcą pracować, płacić podatki, być normalnymi obywatelami państwa polskiego – podkreślił w rozmowie z portalem niezalezna.pl poseł PiS Michał Dworczyk, przewodniczący sejmowej komisji ds. łączności z Polakami za granicą.
Wszyscy Polacy, którzy dziś wylądowali w kraju, to wyłącznie byli mieszkańcy Mariupola?
Przytłaczająca większość Polaków pochodzi z Mariupola i okolic. Jest też kilkadziesiąt osób z terenów kontrolowanych przez separatystów, które nie przyjechały do Polski w styczniu – stało się tak z różnych względów, albo nie zdążyli na transport, albo ze względu na sytuację osobistą. W najbliższych dniach, korzystając z własnego transportu, dojedzie jeszcze kilkadziesiąt osób. Łącznie będzie to około 190 Polaków, którzy – mówiąc wprost – wracają do ojczyzny.
Co dalej z Polakami, którzy w poniedziałek wylądowali w kraju?
Pierwsze sześć miesięcy to będzie okres adaptacji, załatwiania spraw formalno-prawnych i intensywnych kursów języka polskiego, bo Polacy ze wschodniej Ukrainy najczęściej słabo znają język ojczysty. W tym czasie będą również poszukiwane samorządy, które zgodzą się przyjąć naszych rodaków do siebie, oferując mieszkania – i co najważniejsze – pracę. Ostatnia kwestia jest bardzo istotna, ponieważ osoby, które przyjeżdżają, to w przytłaczającej większości młode rodziny, młodzi ludzie, którzy chcą na nowo zorganizować sobie życie, chcą pracować, płacić podatki, być normalnymi obywatelami państwa polskiego. Co ważne, ponad jedna czwarta osób, które w poniedziałek dotarły do Polski, to są dzieci.
fot. Michał Dworczyk/niezalezna.pl
Są już jakieś samorządy, które zaoferowały pomoc, prowadzono jakieś wstępne rozmowy?
Tak, są już deklaracje bardzo obiecujące. Na przykład Poznań zaoferował kilka lokali komunalnych. Zgłaszają się i inne samorządy. Jestem pod tym względem optymistą i myślę, że jak w przypadku grupy, która przyjechała do Polski w styczniu, również ci, którzy przybyli teraz, znajdą mieszkania i pracę.
Na wschodzi Ukrainy pozostało jeszcze wielu naszych rodaków. Czy spodziewacie się, że przynajmniej część z nich również będzie chciała wrócić do Polski?
Wydaje się, że w tej chwili większość osób, która była zdecydowana na wyjazd do Polski, przybyła w styczniowym i obecnym transporcie. Natomiast oczywiście jest tak, że część osób nie wyjeżdża na sytuację rodzinną, ale takie sytuacje też ulegają zmianie, więc sądzę, że za jakiś czas pojawią się kolejne osoby, które chciałyby wyjechać. Wiele zależy też od sytuacji na terenach kontrolowanych przez separatystów. Miejmy nadzieję, że ta sytuacja się nie pogorszy, ale w przypadku odmrożenia konfliktu na pewno pojawią się osoby, które do Polski chciałyby przyjechać, ponieważ zarówno na terenie Donbasu oraz na terenach kontrolowanych przez siły ukraińskie, zostało jeszcze szereg osób posiadających Kartę Polaka.
Źródło: niezalezna.pl
Paweł Krajewski