Wczoraj podawaliśmy, że dziennikarze pracujący w Brukseli piszą jednoznacznie, iż były szef Platformy Obywatelskiej straci posadę. Nieudolnego „prezydenta Europy” wszyscy mają dość. „Leń niewidoczny w unijnej polityce” – takie zarzuty otwarcie stawiają mu europarlamentarzyści – informuje RMF FM.
W piątek Donald Tusk odnosił się w czasie konferencji prasowej do tych zarzutów. Przy okazji próbował pozować na twardego politycznego gracza.
– powiedział.Ja nie będę udawał, że wszystko mi się podoba, kiedy mi się nie podoba. I to nie zawsze jest mile widziane w Brukseli, ale ja nie zmienię swojego sposobu postępowania. A jeśli będzie to oznaczało, że będę tu dwa i pół roku, a nie pięć lat, to warto tę cenę zapłacić. Ja będę działał wyłącznie tak, jak sądzę, że przyniesie to efekty
Jednak ważniejsze jest to, co padło z ust Tuska po tych słowach. – Ponieważ jest to prawdopodobnie moje ostatnie zajęcie polityczne, więc stać mnie na niepolityczne zachowanie, czyli mówię, co myślę i robię, co uważam za stosowne – oświadczył.
No i faktycznie robi, ale nie w Radzie Europejskiej. Jak wynika z ustaleń „Super Expressu”, Ewa Kopacz pojawiła się na szczycie w Brukseli i przy okazji miała możliwość odebrania bezpośrednio od Donalda Tuska ostatnich wytycznych i wskazówek, mających pomóc jej w debacie z Beatą Szydło.
Zresztą Tusk dał też wyraz swojemu zaangażowaniu w polską politykę podczas konferencji. Zwyczajowo postraszył.
– oznajmił „król Europy”.Wy się lepiej martwcie o to, żeby z Polski do Brukseli nie wyjeżdżał ktoś, kto chciałby tylko coś zniszczyć czy skonfliktować. Ja i tak będę pomagał, ale los Polski w 99 procent będzie zależał od tego, kto w Warszawie będzie rządził i kto będzie Polskę reprezentował tutaj