Dla Schulza kryzys grecki i wszystkie ujawnione przezeń systemowe słabości to okazja do tego, by domagać się zmiany kierunku europejskiej integracji. Dlaczego? Bo - jak twierdzi Schulz:
Zdaniem przewodniczącego Parlamentu Europejskiego żadne z państw członkowskich UE nie poradzi sobie samotnie z takimi problemami jak światowy handel, zmiany klimatyczne, imigracja, uchylanie się od płacenia podatków czy polityka monetarna."główne i ważne sprawy europejskie nie mogą być dłużej rozwiązywane przez rządy narodowe. Potrzebujemy wspólnotowych instytucji. W którymś momencie będziemy potrzebować rządu europejskiego".
Schulz zarzucił również niektórym przywódcom państw UE... przedkładanie interesów narodowych nad interesy europejskie. "To, co dobre, jest narodowe, a to, co złe - europejskie. Interesy narodowe zawsze mają pierwszeństwo. Takiego czegoś nie zaakceptowaliby ani Helmut Kohl, ani Francois Mitterand" - skarżył się Schulz.
Czyżby więc kryzys grecki był dla Niemców pretekstem do powołania rządu europejskiego, który zaprowadzić by miał porządek na Starym Kontynencie?