PGNiG ma podjąć próbę renegocjacji kontraktu jamalskiego z Gazpromem. Jest szansa, że będziemy mniej płacić Rosjanom?
Zawarty jest w tej umowie zapis, który pozwala raz na trzy lata otworzyć rundę renegocjacyjną jeśli chodzi o koszty dostarczonego gazu. PGNiG ma nie tylko możliwość, ale i święty obowiązek skorzystać z tej sytuacji i zabiegać o obniżenie ceny dostaw dla Polski. Pomimo ostatniej obniżki, którą PGNiG uzyskał, w dalszym ciągu cena gazu rosyjskiego dla Polski jest jedną z najwyższych. To jest bezzasadne i jest wykorzystywaniem dominującej, monopolistycznej pozycji Gazpromu w stosunku do Polski. Trzeba PGNiG w tych usiłowaniach zmiany ceny wspierać i mu sekundować na ile jest to możliwe.
Czy renegocjacje mogą zakończyć się naszym sukcesem?
Strona rosyjska jest w takiej sytuacji, że być może będzie to nawet z korzyścią dla PGNiG, bo Rosjanom może nie do końca zależeć na otwieraniu nowego frontu sporu. PGNiG ma moim zdaniem, wystarczającą ilość argumentów - jeśli je będzie tylko rozsądnie przedstawiał. Łatwo jest wykazać, że ta cena dla Polski jest ceną nie tyle rynkową, co polityczną.
Czy na dzień dzisiejszy, w obliczu konfliktu za naszą wschodnią granicą, jesteśmy energetycznie bezpieczni?
O to trzeba zabiegać cały czas. To bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze. Trzeba to polepszać w każdym momencie. Jeśli chodzi o dostawy gazu z Rosji przy konflikcie z Ukrainą, to do tej pory dostawy gazu z Rosji dla zachodnich koncernów w Europie odbywają się bez zakłóceń. Przerabialiśmy to w 2009 r. gdzie zostały one zatrzymane. Polska jest przygotowana do przetrzymania perturbacji przez okres 2-3 miesięcy. Problem byłby poważniejszy jeśli byłby to okres dłuższy. Wtedy wraca pytanie o to, czy w sytuacji kryzysu możemy zapewnić wystarczająca ilość gazu. Teraz nie jesteśmy do tego zmuszeni. Od 1 kwietnia ma być uruchomiony fizyczny rewers na rurociągu jamajskim czyli ok. 5 mld m3 do wprowadzenia dla Polski. To jest bardzo dobrze. Najistotniejsze jednak dla nas rzeczą jest uruchomienie gazoportu w Świnoujściu. Ta inwestycja jest opóźniona w stosunku harmonogramu z 2007 r, kiedy to ten projekt zaczynali my w rządzie PiS, kiedy zakładaliśmy, że miał on być ukończony w 2012 r. Już w tej chwili mieli byśmy czynny terminal. On jednak będzie funkcjonował dopiero w 2015 r. To będzie inwestycja, która pozwoli nam już negocjować zupełnie inaczej z dostawcą rosyjskim, który zupełnie straci swoją dominującą pozycję w Polsce i będzie musiał dostosować się wtedy do warunków rynkowych w Europie.