Oficjalne oświadczenie w tej sprawie wystosowała także Kancelaria PROMIS LEX, dementując medialne pogłoski:
"Szanowni Państwo, w związku z licznymi pomówieniami i tym samym naruszeniami dóbr osobistych Pani Mecenas Izabeli Chmielewskiej oraz renomy Kancelarii Promis Lex, jakie mają miejsce na forach internetowych informujemy, iż ewentualna zbieżność imienia i nazwiska z osobą, która popełniła wykroczenie drogowe na terenie Warszawy poprzez wjechanie samochodem do podziemnego przejścia dla pieszych jest całkowicie przypadkowa, a osoby dokonujące bezprawnych wpisów zostaną pociągnięte do odpowiedzialności cywilnej za naruszenie dóbr osobistych oraz karnej zgodnie z art. 212 k.k. - napisała Kancelaria.
Do kolizji doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Z nagrania policji wynika, że kobieta wjechała mercedesem na rondo na czerwonym świetle. Chwilę później 31-latka zderzyła się z jadącym oplem, staranowała bariery ochronne i zjechała na schody przejścia podziemnego, jej samochód zatrzymał się w pozycji pionowej. Kobieta opuściła pojazd wychodząc z niego szyberdachem. Nikomu nic się nie stało. W momencie zatrzymania kobieta miała prawie 1 promil alkoholu w organizmie. Usłyszała zarzut kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości.
Z powodu konieczności opinii biegłych sąd przekazał sprawę prokuraturze do postępowania przygotowawczego na zasadach ogólnych. Rozprawa w części dotyczącej danych osobowych oskarżonej, w tym jej stanu zdrowia, została utajniona. Sąd zabronił ujawniania danych osobowych oskarżonej, która do sądu została doprowadzona w kajdankach. Sąd nakazał jej zwolnienie, zarazem zakazał kobiecie opuszczania kraju, polecił jej zdać paszport policji, zastosował też dozór policyjny. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że 31-latka w przeszłości była już zatrzymywana za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu. Po raz pierwszy w 2008 r. Miała we krwi poniżej pół promila alkoholu, co zostało zakwalifikowane jako wykroczenie. W sierpniu 2013 r. miała z kolei powyżej pół promila alkoholu, co jest przestępstwem. Kobiecie odebrano wówczas prawo jazdy i zasądzono zakaz prowadzenia samochodu. Odwołała się od tego wyroku. Wyrok jest nieprawomocny, co w świetle przepisów oznacza, że mogła prowadzić samochód.
Co ciekawe zupełnie inaczej sytuacja wyglądała w przypadku bp. Piotra Jareckiego, który prowadząc samochód pod wpływem alkoholu, spowodował kolizję, a następnie chciał się dobrowolnie poddać karze ośmiu miesięcy ograniczenia wolności i czterech lat zakazu prowadzenia pojazdów. Proces bp. Jareckiego toczył się w normalnym trybie, a sprawa nie schodziła przez kilka tygodni z czołówek prorządowych mediów. Choć na dobrowolne poddanie się karze przystała nawet prokuratura, nie zgodziła się sędzia, a biskup został skazany na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 2,4 tys. zł grzywny, 4 tys. zł na Fundusz Pomocy Postpenitencjarnej oraz otrzymał zakaz prowadzenia pojazdów przez trzy lata.
Zobacz jak samochód wpada do przejścia podziemnego
