Debatę o faszyzmie, zorganizowaną przez "Gazetę Wyborczą", transmituje telewizja TVN24. W rozmowie biorą udział Adam Michnik, prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, historyk prof. Włodzimierz Borodziej, prof. Magdalena Środa i prof. Antoni Dudek.
Oś dyskusji - jak można było się spodziewać - wyznaczona została według słów z dzisiejszego felietonu Adama Michnika. Naczelny "GW", pisząc w nim o faszyzmie, zapytał: Czy słowa nienawiści wobec demokratycznych władz dobiegające od polityków i publicystów prawicy, z Radia Maryja, z ust lidera "Solidarności" Dudy nie zwiastują Polski autorytarnej i nietolerancyjnej?
Podczas debaty Adam Michnik poszedł jednak jeszcze dalej. Powiedział, że szczególnie niepokoi go, iż 36 proc. Polaków wierzy, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Zdaniem Michnika poziom tego "irracjonalizmu" jest zagrożeniem dla demokracji.
I kolejne kuriozum: Michnik stwierdził, że Kościół katolicki powinien walczyć z grzechami w sferze duchowej, po czym dodał, że "ogromnym grzechem" jest publiczne nazywanie Bronisława Komorowskiego "prezydentem Komoruskim".
"PiS jest masą, która daje przyzwolenie na język skrajnie radykalny" - powiedział też Michnik, zaznaczając, że to PiS zaprosił do koalicji Ligę Polskich Rodzin i Samoobronę. Wówczas prof. Dudek przerwał słowotok naczelnego "GW", przytomnie zauważając, że właśnie dzięki PiS partie te całkowicie straciły na znaczeniu.
"Demokrata" Adam Michnik - przypomnijmy - nazwał jakiś czas temu "człowiekiem honoru" gen. Czesława Kiszczaka, jednego z liderów komunistycznej dyktatury w Polsce. Znany jest też z masowego pozywania do sądu osób, naruszających - według niego - dobra osobiste Michnika.